Samoloty, pociągi i wirusy przeziębienia?

Gdziekolwiek się wybierasz i jakkolwiek docierasz, zawsze masz towarzyszy podróży - zarazki.

Gdziekolwiek jesteś i jakkolwiek dojedziesz, zawsze masz towarzyszy podróży - zarazki.

Czy ci współtowarzysze podróży sprawią, że zachorujesz? Jak twierdzą eksperci, zależy to częściowo od szczęścia. Możesz jednak zrobić wiele, aby się zabezpieczyć.

Środkami transportu, które najczęściej obwinia się za rozprzestrzenianie chorób, są samoloty, statki wycieczkowe i metro. Czy są to tylko kozły ofiarne? Czy może te popularne środki transportu rzeczywiście powodują u nas choroby? zapytał doktor ekspertów, którzy badali zdrowie w transporcie.

Zarazki są w powietrzu

Idy marca 2003 roku były pechowe dla 120 podróżnych, którzy tego dnia weszli na pokład samolotu Air China lot 112. Boeing 737-300 zakończył swój trzygodzinny lot z Hongkongu do Pekinu bez widocznych incydentów. Jednak na miejscu 14E - środkowym siedzeniu blisko środka samolotu - kaszlała osoba zarażona śmiertelnym wirusem SARS.

W ciągu ośmiu dni na SARS zachorowało 20 pasażerów i dwóch pracowników obsługi. Niektórzy z zarażonych siedzieli w odległości aż siedmiu rzędów od człowieka zarażonego wirusem SARS. Pięciu z nich zmarło.

To nie tylko SARS - i nie tylko Chiny. W 1979 roku komercyjny samolot pasażerski przez trzy godziny stał na płycie lotniska z wyłączonym systemem wentylacji. Ktoś na pokładzie miał grypę - a w ciągu trzech dni zachorowało prawie trzy czwarte pasażerów samolotu.

SARS i grypa to oczywiście tylko dwie z wielu groźnych chorób, które na nas czyhają. Jednak przypadek lotu 112 sugeruje, że dotychczasowe rozumienie rozprzestrzeniania się chorób przenoszonych drogą powietrzną na pokładzie samolotu, oparte na badaniach gruźlicy, może być przestarzałe. Specjalista medycyny ratunkowej Mark A. Gendreau, MD, starszy lekarz w Lahey Clinic Medical Center, Burlington, Mass. dokonał niedawno przeglądu tego, co wiadomo, a czego nie wiadomo o chorobach zakaźnych rozprzestrzeniających się podczas podróży lotniczych.

"CDC i Światowa Organizacja Zdrowia twierdzą, że ryzyko zakażenia istnieje tylko wtedy, gdy siedzisz w dwóch rzędach obok kogoś, kto jest chory - i tylko wtedy, gdy siedzisz tam dłużej niż osiem godzin" - mówi doktor Gendreau. "Ale lot 112 trwał tylko trzy godziny, a zakażeniu uległy osoby siedzące aż w siedmiu rzędach z tyłu. Więc to mówi: 'Poczekajcie chwilę ludzie'. Ta stara rada mogła się sprawdzić w przypadku gruźlicy, ale co z SARS i innymi chorobami zakaźnymi? Potrzeba więcej badań na ten temat".

Roy L. DeHart, MD, MPH, starszy konsultant w dziedzinie medycyny pracy i lotnictwa na Uniwersytecie Vanderbilt w Nashville (Tenn), zgadza się, że wiele jeszcze nie wiemy. A jeśli ktoś rozumie różne zagrożenia dla zdrowia związane z lataniem, to właśnie DeHart. Zakończył on swoją 23-letnią karierę w Siłach Powietrznych jako komendant Szkoły Medycyny Lotniczej USAF. Były dyrektor ds. medycyny pracy i środowiska na Uniwersytecie w Oklahomie jest starszym lekarzem orzecznikiem lotniczym z certyfikatem FAA.

"Nie wiemy, co pasażer obok Ciebie wnosi do strumienia powietrza podczas wdychania i wydychania powietrza" - mówi lekarzowi DeHart. "W przypadku lotów z krajów rozwijających się, gdzie programy profilaktyczne nie są tak rozwinięte, jak mogłyby być, nie jest niczym niezwykłym, że dana osoba może mieć problem taki jak gruźlica. Rozprzestrzenia się ona. Zazwyczaj tylko na dwie lub trzy osoby, ale jeśli na pokładzie samolotu znajdzie się chory, władze sanitarne mają trudne zadanie, aby go odnaleźć. To może być straszny problem. Mogą być setki pacjentów roznoszących cokolwiek, gdziekolwiek. Możliwe jest znaczne rozprzestrzenienie się choroby. Więc tak, mogą być problemy".

Co jest zdrowsze: Wysoko latające samoloty czy wysokie biura?

Pasażerowie często narzekają na wentylację samolotów. Gendreau zauważa jednak, że w normalnej kabinie samolotu powietrze jest wymieniane 15 do 20 razy na godzinę. W typowym biurowcu powietrze wymienia się 12 razy na godzinę.

W niektórych samolotach powietrze jest oczyszczane przez filtry HEPA (High Efficiency Particulate Air). Filtry te mogą być w stanie zatrzymać wirusy przenoszone drogą powietrzną, ponieważ wychwytują kropelki, które przenoszą wirusy. Jednak 15% amerykańskich komercyjnych samolotów przewożących więcej niż 100 pasażerów nie posiada filtrów HEPA.

"Federalne agencje regulacyjne muszą zaostrzyć przepisy dotyczące wentylacji i stosowanych filtrów HEPA" - mówi Gendreau. "Obecnie w USA i Europie nie ma żadnych wymagań dotyczących tego, jak wydajna powinna być wentylacja w samolocie. Nie określają też, jakiego rodzaju filtrów HEPA należy używać - a nawet ich nie wymagają."

Mimo to nie ma jednoznacznych dowodów na związek między wentylacją samolotu a rozprzestrzenianiem się chorób. Ogólnie rzecz biorąc, ryzyko zarażenia się od innego zakażonego pasażera wynosi około 1 na 1000 - mniej więcej tyle samo, co w budynku biurowym lub innej zamkniętej przestrzeni. Gendreau zwraca uwagę, że modele matematyczne wskazują, iż podwojenie szybkości wentylacji samolotu zmniejszyłoby ryzyko zakażenia przenoszonego drogą powietrzną o połowę (na przykładzie gruźlicy).

Samoloty ułatwiają jednak zakażenie na inne sposoby. Jednym z przykładów jest powietrze pod ciśnieniem. Samoloty zazwyczaj ustawiają ciśnienie w kabinie na takie, jakie panuje na szczycie góry o wysokości 8000 stóp. Ponieważ wysokości przelotowe są większe niż te, samoloty przepuszczają powietrze przez silniki, aby zwiększyć jego ciśnienie. Powoduje to podgrzanie powietrza, które następnie jest chłodzone. W ten sposób usuwana jest prawie każda kropla wilgoci.

"W efekcie otrzymujemy powietrze o niskiej wilgotności, przypominające pustynię" - mówi DeHart. "Im dłużej lecisz, tym bardziej wysychają Twoje błony śluzowe. A im bardziej są one suche, tym bardziej są podatne na infekcje. Dlatego w kabinie, w której znajduje się prawie 500 osób, powietrze jest cyrkulowane, filtrowane, ale mimo to materiał zakaźny jest rozprzestrzeniany".

Większość z tego rozprzestrzeniania pochodzi od osób siedzących obok Ciebie, w dwóch rzędach przed Tobą i za Tobą. Jeśli jedna z tych osób jest przeziębiona, jesteś w grupie ryzyka.

"Ryzyko jest większe niż w typowym środowisku biurowym ze względu na znacznie większą koncentrację ludzi w powietrzu" - mówi DeHart. "Skutki przeziębienia są prawdopodobnie częstsze niż w środowisku biurowym".

Czy poduszki, koce i stoliki na tacach stanowią zagrożenie dla zdrowia?

Zarazki nie tylko fruwają w powietrzu. Czają się również na skażonych powierzchniach, co specjaliści chorób zakaźnych nazywają "fomitami".

Gendreau ostrzega, że wokół tej kwestii jest wiele "szumu". Jego zdaniem, fakty nie wskazują na żadne oczywiste zagrożenia.

"Przeprowadzono wiele badań zawartości mikrobiologicznej w kabinie samolotu. W rzeczywistości FAA obecnie zajmuje się tą kwestią" - mówi. "Grupa robocza rządu brytyjskiego ds. zdrowia lotniczego zbadała ostatnio florę mikrobiologiczną w dwóch różnych typach samolotów. Stwierdzili, że nie jest ona gorsza - a może nawet lepsza - niż w innych miejscach, w których gromadzą się ludzie, takich jak budynki czy inne środki transportu."

DeHart, który często podróżuje samolotem, właśnie wrócił z podróży do Azji, nie martwi się też o poduszki i koce.

"Te koce i inne rzeczy są dość dobrze wyczyszczone. W literaturze medycznej nie ma informacji o rozprzestrzenianiu się zakażeń w wyniku takiego roztocza" - mówi. "Nie można powiedzieć, że to się nie zdarzyło. Ale ja się tym nie martwię. Na pewno użyję koca, żeby było mi ciepło i przytulnie, żebym miał ochotę iść spać. Chociaż zazwyczaj używam własnej poduszki powietrznej, ponieważ można ją regulować".

Jeśli masz zamiar martwić się o zanieczyszczenie w samolocie, przenieś swoją uwagę z przedziału nad głową na system wody pokładowej. Ostatnie badania EPA wykazały obecność bakterii coli - zarazków związanych z kałem - w wodzie z kranów kuchennych i baterii w toaletach w 17% badanych samolotów.

Każdy ekspert mówi lekarzom to samo: najlepszym sposobem ochrony przed zarazkami jest mycie rąk. Mycie rąk usuwa zarówno wirusy, jak i bakterie. Oczywiście, sprawa się komplikuje, jeśli woda, którą myjesz ręce, jest skażona.

Gendreau ma na to rozwiązanie. Nosi przy sobie przenośną butelkę żelu do dezynfekcji rąk na bazie alkoholu. Żel nie jest tak dobry w zabijaniu wirusów jak mydło i woda. Dlatego Gendreau myje ręce, a następnie używa żelu.

"Zazwyczaj dużo myję ręce. Jeśli masz zamiar zarazić się czymś przez stolik, poduszkę lub inne przedmioty, mycie rąk jest sposobem na zminimalizowanie ryzyka" - mówi. "Myjesz się w toalecie, ale jaka jest teraz zawartość bakterii coli na Twoich rękach? Dlatego właśnie nakładam na nie żel z alkoholem. W ciągu 10 sekund zabija on wszystkie bakterie".

DeHart ma więcej wskazówek.

"Przed lotem należy być zdrowym i wypoczętym" - mówi. "Jeśli już masz kaszel i jesteś w złym stanie, po locie będzie jeszcze gorzej. Trzeba więc dobrze o siebie zadbać i upewnić się, że przyjmuje się leki, które powinno się przyjmować. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości co do stanu zdrowia - zwłaszcza serca - przed lotem skonsultuj się z lekarzem. W czasie lotu należy też jak najwięcej się nawadniać. Załoga samolotu dobrze sobie radzi z rozdawaniem wody. Należy ją pić, a także zabrać ze sobą butelkę lub dwie na pokład. Nawodnienie organizmu to konieczność".

W czasie rejsu zarazki nie śpią

Jeśli martwisz się o wentylację w samolocie, być może zastanawiasz się nad rejsem statkiem oceanicznym. W końcu na otwartym morzu jest dużo świeżego powietrza, prawda?

Oczywiście, że tak. To może być jeden z powodów, dla których w ubiegłym roku 9,4 miliona osób wypłynęło w rejs z portów amerykańskich.

DeHart twierdzi, że wraz ze zmianą środka transportu zmienia się ryzyko zachorowań.

"Statki wycieczkowe zapewniają zupełnie inne środowisko. Jesteś tam przez wiele dni, jesteś zależny od nich w kwestii wszystkich posiłków, a od załogi statku w kwestii higieny" - mówi. "Jest się w towarzystwie znacznie większej liczby osób niż w samolocie, więc prawdopodobieństwo wystąpienia choroby zakaźnej jest znacznie większe. ... A niektóre wirusy po prostu wariują, gdy znajdą się na statku wycieczkowym z dużą liczbą ludzi".

Takimi wirusami są zazwyczaj osławione norowirusy. Norowirusy powodują to, co wiele osób nazywa "grypą żołądkową" - chociaż te robaki nie mają nic wspólnego z grypą. Powodują mdłości, wymioty i skurcze żołądka. I rozprzestrzeniają się jak ogień. Wystarczy, że dotkniesz skażonej powierzchni, a następnie dotkniesz ust.

Z powodu niedawnego wysypu ognisk norowirusów na statkach wycieczkowych, CDC bacznie obserwuje sytuację. Lisa Beaumier jest analitykiem ds. zdrowia publicznego w CDC, zajmującym się programem sanitarnym na statkach. Beaumier twierdzi, że norowirusy mogą występować wszędzie, nie tylko na statkach wycieczkowych.

"Norowirusy nie są wykrywane wśród zwykłych ludzi. Ale statki wycieczkowe są zobowiązane do przekazywania nam informacji, więc każdy, kto odwiedza centrum medyczne na statku, lekarz lub pielęgniarka zgłaszają nam wszystkie przypadki" - mówi Beaumier.

Jak więc uchronić się przed zakażeniem norowirusem? Główna rada Beaumiera brzmi znajomo.

"Najważniejsze jest mycie rąk przed jedzeniem, paleniem, dotykaniem twarzy lub pójściem do łazienki - i używanie środków odkażających do rąk w połączeniu z myciem rąk" - mówi. "Jeśli widzisz, że ktoś jest chory, ma wymioty lub biegunkę, powinieneś opuścić to miejsce, ponieważ możesz zachorować z powodu skażonego powietrza. Jeśli zobaczysz kogoś z biegunką w łazience, powinieneś wyjść i powiadomić personel statku".

Aktualne raporty o stanie sanitarnym wszystkich statków wypływających z portów amerykańskich oraz listę statków, które uzyskały ocenę doskonałą, można znaleźć na stronie internetowej CDC poświęconej programowi sanitarnemu statków.

W pociągu, w domenie zarazków

Być może po przemyśleniu kwestii samolotów i statków zdecydowałeś się odłożyć urlop i wrócić do pracy. A może będziesz jechał metrem. W ten sposób specjalistka ds. bezpieczeństwa i higieny pracy, dr Robyn Gershon, dostaje się do pracy w Mailman School of Public Health Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku.

Gershon nie zaczynała od zajmowania się zarazkami. Zainteresowała się metrem, gdy usłyszała doniesienia o utracie słuchu wśród pracowników metra. Badając tę kwestię, postanowiła przyjrzeć się innym problemom zdrowotnym w metrze. To, co znalazła, to... niewiele. Okazało się, że istnieje bardzo mało informacji naukowych na temat chorób zakaźnych w metrze.

"Systemy metra to duże przestrzenie użytku publicznego" - mówi doktor Gershon. "W Stanach Zjednoczonych istnieje 14 dużych systemów metra, w których podróżują miliony ludzi. Z wielu powodów występują tam zagrożenia dla zdrowia. Ale jest to ogromna liczba ludzi, a my tego nie badamy".

Kiedy Gershon zwróciła uwagę na choroby zakaźne rozprzestrzeniające się w metrze, nie znalazła "ani jednej pracy naukowej".

"Można sobie wyobrazić, że ze względu na wszystkie powierzchnie, wszelkiego rodzaju organizmy mogą być przenoszone z poręczy, zagłówków, siedzeń" - mówi. "Przeniesienie choroby jest prawie nieuniknione, ale trudno to udowodnić".

Tymczasem Gershon podejmuje środki ostrożności.

"Po przejażdżce metrem nigdy nie wkładam niczego do ust bez umycia rąk" - mówi. "W moim biurze nie dotykam żadnej rzeczy bez pójścia do zlewu. Szyny i wszystko jest pełne patogenów. Mycie rąk to prosta rzecz, a jedyna, jaką można zrobić". Widziałem kilka osób noszących maseczki na twarzy, ale nie posunąłbym się aż tak daleko. Najwyraźniej potrzebne są dane".

Hot