Pandemia zmieniła nas na stałe
Nick Tate
Codzienny dojazd do pracy. Oglądanie filmu w pierwszym rzucie. Wizyty u lekarza. Koncerty na stojąco. Sprawdzanie nowej restauracji.
Te zwykłe codzienne doświadczenia są teraz obarczone ryzykiem, ponieważ COVID-19 przyniósł szerokie zmiany w sposobie życia, pracy, zabawy i zachowania zdrowia.
Kiedy globalny kryzys zdrowotny osłabnie, które zachowania i zmiany stylu życia, które stały się normą podczas pandemii, pozostaną z nami, a które zostaną wymazane?
Dwa lata po zakończeniu kryzysu doktor poprosił lekarzy, ekspertów w dziedzinie zdrowia, psychologów i naukowców społecznych o zastanowienie się nad tym pytaniem: Z czego zrezygnowaliśmy podczas pandemii, do czego większość ludzi nie wróci, nawet gdy będzie to bezpieczne?
Ich odpowiedzi sugerują, że pandemia przyniosła wiele jednorazowych zmian w codziennym życiu, które staną się "nową normą" dla milionów ludzi w USA i na całym świecie.
W niektórych przypadkach zmiany te były pozytywne. Dla innych, nie tak bardzo.
W pracy: Czy codzienne dojazdy do pracy uległy trwałemu zahamowaniu?
Dla Jonathana Hymana pandemia doprowadziła do zmiany pracy i uświadomienia sobie, że w karierze chodzi o coś więcej niż tylko o opłacenie rachunków i postawienie jedzenia na stole.
Hyman, adwokat z Ohio specjalizujący się w prawie pracy, mówi, że COVID-19 na nowo zdefiniował charakter pracy dla milionów Amerykanów i firm. W niektórych miejscach pracy znajome rutyny, takie jak codzienne dojazdy i spotkania twarzą w twarz, odeszły na zawsze.
"Jeśli chodzi o pracę w domu, ten dżin wyszedł z butelki i nie widzę, aby kiedykolwiek wrócił do środka" - mówi. "Pracodawcy, którzy byli odporni na politykę pracy w domu, musieli w marcu ubiegłego roku dokonać pivotu, aby utrzymać swoje firmy otwarte. I myślę, że firmy, które wymagają 100% obecności na miejscu jako warunku zatrudnienia, będą miały naprawdę duże trudności z pozyskaniem i zatrzymaniem wysokiej jakości kandydatów."
Rzeczywiście, Gallup niedawno poinformował, że 45% pełnoetatowych pracowników w USA pracuje z domu przez cały czas lub jego część - spadek ze szczytowego poziomu 83% w kwietniu 2020 roku - na podstawie krajowych reprezentatywnych badań organizacji sondażowej. To wzrost z zaledwie 17% przed pandemią. Ponadto:
-
Dwie trzecie pracowników umysłowych (67%) pracuje z domu wyłącznie (41%) lub przez pewien czas (26%).
-
91% ma nadzieję na kontynuację pracy zdalnej, ponieważ eliminuje ona codzienne dojazdy do pracy i rozpraszanie się w biurze, zapewnia elastyczność w godzeniu obowiązków zawodowych i osobistych oraz poprawia ich "ogólne samopoczucie".
-
Trzech na dziesięciu twierdzi, że będzie szukać innej pracy, jeśli ich firma wyeliminuje pracę zdalną. Blisko 50% stwierdziło, że przyjęłoby obniżkę wynagrodzenia, aby nadal pracować z domu - wynika z badania przeprowadzonego przez Owl Labs i Global Workplace Analytics.
Jednak nie tylko pracownicy przyjmują trend pracy z domu. Wielu pracodawców planuje nadal zezwalać na pracę zdalną w przyszłości, powołując się na obniżone koszty przestrzeni biurowej i kosztów ogólnych oraz wirtualnych spotkań i rozmów wideo zastępujących potrzebę podróży służbowych, planowania konferencji i innych niegdyś powszechnych praktyk.
Nowa równowaga sił w miejscu pracy
Poza trendem pracy w domu, wielu ekspertów twierdzi, że pandemia zmieniła równowagę sił pomiędzy pracownikami i pracodawcami w wielu firmach.
Od marca 2020 roku miliony Amerykanów odeszły z pracy na rzecz stanowisk, które ich zdaniem zapewniają lepszą równowagę pomiędzy życiem osobistym i zawodowym. W rzeczywistości trend ten jest tak znaczący, że eksperci ds. miejsc pracy określili go jako "Wielką rezygnację".
Ekonomistka z University of California-Berkeley Ulrike Malmendier twierdzi, że blokady COVID-19 i wzrost popularności pracy zdalnej doprowadziły do poważnych zmian w tym, jak wielu z nas postrzega swoje życie i karierę.
"Nawet dla tych, którzy mieli szczęście uniknąć infekcji, życie zaczęło wyglądać zupełnie inaczej" - mówi. "Większość miejsc pracy została zamknięta, a ludzie zaczęli pracować z domu. Zasadniczy pracownicy nadal pojawiali się w swoich miejscach pracy - szpitalach, sklepach spożywczych, miejscach dostaw - ale robili to w maskach i środkach ochrony indywidualnej, i na bardzo różnych zasadach pracy.
"Większość z tych wyzwań miała być ograniczona w czasie" - mówi. "Po ustąpieniu zagrożeń zdrowotnych i przywróceniu naszych harmonogramów i systemów wsparcia, powrócimy do trybu życia sprzed epidemii - tak nam się wydawało. A jednak, pomimo tych oczekiwań, pojawiły się wczesne oznaki, że to doświadczenie pandemii może odcisnąć na nas swoje piętno w dłuższej perspektywie."
Dla Hymana ta kwestia nie jest tylko akademicka. Sam wykonał ruch w karierze podczas blokady, przyjmując nowe stanowisko w kancelarii prawnej, które dawało mu większą kontrolę nad karierą i które, jak sądził, zwiększy jego satysfakcję z pracy.
"Zmieniłem firmę prawniczą na taką, która dawała mi więcej możliwości zarządzania, miejsce w zarządzie mojej firmy i więcej wpływu na kierunek mojej kariery" - mówi.
"Spędzamy w pracy 8 godzin dziennie - większość naszego życia. Dlatego znalezienie czegoś, co nie tylko daje możliwość opłacenia rachunków i postawienia jedzenia na stole, ale także przynosi satysfakcję, uważam za niezwykle wartościowe" - mówi. "I myślę, że wielu ludzi szukało tego w ciągu ostatnich 18-20 miesięcy".
Rozrywka w pomieszczeniach zamkniętych może już nigdy nie być taka sama
Brent Crowe, agent nieruchomości z południowej Florydy, jest smakoszem, miłośnikiem filmów i fanatykiem muzyki rockowej, który weekendy spędzał na jedzeniu, chodzeniu na koncerty i do kina z żoną Raquel i przyjaciółmi.
Ale COVID-19 zmienił nie tylko to, ale także jego spojrzenie na przebywanie w dużych tłumach w pomieszczeniach zamkniętych. Dziś, jak mówi, wyjście na kolację i film lub koncert jest zbyt ryzykowne. Zamiast tego wraz z żoną zamawiają jedzenie na wynos, chodzą tylko na koncerty na świeżym powietrzu, a filmy i programy oglądają w domu. Crowe nie spodziewa się, że w najbliższym czasie to się zmieni.
"Nie chcę nigdy być nigdzie w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie jestem ramię w ramię z ludźmi, którzy mogą nie być zaszczepieni", mówi. "Koncerty, kina, czekanie na stolik w restauracji [lub] nawet stanie w kolejce w sklepie detalicznym. Jestem całkiem skończony [z] robieniem czegokolwiek wewnątrz z grupą ludzi, których nie znam".
A The Crowes nie są sami. Miliony Amerykanów unikały koncertów w pomieszczeniach, kin, centrów rozrywki, kościołów i sklepów detalicznych podczas pandemii. Korzysta na tym Netflix i inne serwisy streamingowe online, a także Amazon i producenci systemów kina domowego. Jednocześnie artyści muzyczni, teatry na Broadwayu i studia filmowe zwróciły się w stronę serwisów streamingowych, aby dostarczać media i treści.
Netflix, na przykład, zgłosił 214 milionów globalnych płatnych członkostw w trzecim kwartale 2021 roku, co oznacza wzrost z około 168 milionów w 2019 roku. Amazon Prime, Disney+ i Hulu również odnotowały gwałtowny wzrost subskrypcji w ciągu ostatnich 2 lat.
Chociaż trend spowalnia, według najnowszych danych, eksperci nie spodziewają się, że streaming w domu odejdzie.
Sieci teatrów, organizatorzy koncertów i restauracje przeżywają ogromne trudności w obliczu pandemii zamknięć na całym świecie. Na przykład Live Nation, który gościł 40 000 koncertów na całym świecie w 2019 roku, nie poszedł na prawie żadne koncerty w czasie szczytu pandemii, zgłaszając straty setek milionów dolarów. A upadek tysięcy teatrów i restauracji również został dobrze udokumentowany.
Nawet kościoły i domy modlitwy zostały zranione, z wieloma zamknięciami w czasie pandemii i osobistą frekwencją usług teraz 30% do 50% niższą niż przed marcem 2020 roku, szacuje Barna Group, firma badawcza, która bada wiarę w USA.
Miliony Amerykanów przeniosły się do kultu online i nie wiadomo, ilu z nich wróci do modlitwy w cztery oczy, nawet gdy będzie to bezpieczne.
"Znaczna mniejszość populacji twierdzi, że ich wiara została wzmocniona w wyniku epidemii koronawirusa" - mówi Greg Smith, zastępca dyrektora ds. badań w Pew i autor badania przynależności religijnej. "Ale tendencje sekularyzacyjne, które są widoczne od dłuższego czasu, nie wykazują oznak spowolnienia, a już na pewno nie odwracają się".
Właściciele restauracji, promotorzy muzyki na żywo i dyrektorzy kin mówią, że spodziewają się, że te branże przetrwają pandemię, choć ze zmianami w swoich operacjach w 2022 roku i później.
Joe Hand Jr, który prowadzi franczyzę sportową i rozrywkową pay-per-view, która zapewnia streaming dla restauracji, kasyn i barów, mówi, że jego firma odbierała dużo biznesu od kin szukających treści innych niż filmy.
"Kino dla konsumenta nie będzie miejscem, w którym ludzie będą tylko oglądać filmy, ale miejscem, do którego ludzie idą, aby się zabawić. Będzie to atmosfera watch-party" - mówi. "Jestem przekonany, że kina staną się centrami gromadzenia społeczności dla specjalnych wydarzeń".
Na froncie zdrowia: Telemedycyna i sceptycyzm naukowy
Oprócz wszystkich sposobów, w jakie pandemia zmieniła nasze życie, pracę, zabawę i kult, kryzys COVID-19 spowodował również głębokie zmiany w opiece zdrowotnej - niektóre pozytywne, niektóre szkodliwe - mówią eksperci. Globalny kryzys skupił społeczeństwo na znaczeniu ich zdrowia -- zmiana perspektywy, która będzie żyła dalej po złagodzeniu pandemii, niektórzy lekarze wierzą.
"Ludzie myślą o swoim zdrowiu i zdrowiu swoich bliskich w sposób, w jaki prawdopodobnie nie myśleli wcześniej" - mówi Leana Wen, lekarz medycyny ratunkowej i profesor polityki zdrowia publicznego na Uniwersytecie George'a Washingtona w Waszyngtonie. "Mam nadzieję, że ta uwaga na zdrowie i dobre samopoczucie utrzymuje się po pandemii".
William Schaffner, MD, profesor chorób zakaźnych w Vanderbilt University School of Medicine w Nashville, uważa, że zachowania, które mogły wydawać się dziwne przed pandemią, zostały znormalizowane dla wielu, jeśli nie wszystkich, z nas.
"Jeśli idziesz przez lotnisko i jesteś zamaskowany, na przykład, nikt nie będzie patrzył na ciebie zbyt dziwnie", mówi Schaffner. "A nawet małe rzeczy, takie jak używanie środka do dezynfekcji rąk i wycieranie wózków w supermarkecie -- myślę, że te rzeczy będą kontynuowane".
Telezdrowie zostanie na stałe
W okresie największej pandemii, kiedy wiele klinik lekarskich w całym kraju zostało zamkniętych, a szpitale, przytłoczone pacjentami z COVID-19, odwołały wiele planowych zabiegów, miliony Amerykanów - i wielu ich lekarzy - zapoznało się z wirtualnymi wizytami lekarskimi. Wielu ekspertów uważa, że te doświadczenia nadały impet ekspansji usług telehealth.
Wizyty Medicare telehealth wzrosły 63-krotnie podczas pandemii, od 840 000 w 2019 r. do 52,7 miliona w 2021 r., Niedawne badanie przeprowadzone przez Departament Zdrowia i Usług Społecznych USA wykazało. Usługi telezdrowotne Medicare pozostaną w mocy co najmniej do 2024 roku, zauważono w badaniu.
Wielu prywatnych ubezpieczycieli, pracodawców, którzy zapewniają ubezpieczenie, lekarzy i sieci szpitali również przyjęły usługi telemedyczne, umożliwiając wirtualne wizyty biurowe jako alternatywę dla usług w biurze.
Około 2 na 3 Amerykanów planuje nadal korzystać z usług telezdrowia po złagodzeniu pandemii - wynika z nowego sondażu Harris Poll.
"Nie można szczepić przez komputer, ale wiele rutynowych wizyt można przeprowadzić prawie tak samo skutecznie przez komputer" - mówi Schaffner. "Myślę, że teraz zobaczymy telemedycynę w różnych formach znacznie chętniej wprowadzaną do rutynowego środowiska".
Upolitycznienie zdrowia
Trwający konflikt pomiędzy zwolennikami noszenia masek w celu ochrony przed COVID a tymi, którzy wyśmiewają zalecenia wielu ekspertów zdrowia publicznego, jest najbardziej jaskrawym przykładem upolitycznienia opieki zdrowotnej.
Demokraci (94%) byli ponad dwa razy bardziej skłonni niż Republikanie (46%) do stwierdzenia, że "zawsze" lub "bardzo często" noszą maski poza domem, według sondażu Gallupa z lipca 2020 roku.
Niektórzy eksperci martwią się, że upolitycznienie COVID-19, komunikatów dotyczących zdrowia publicznego i szczepionek negatywnie wpłynęło na to, jak miliony postrzegają naukowców, lekarzy i urzędników służby zdrowia. Wzmocniło to również podziały społeczne i utrudniło wielu ludziom oddzielenie faktów od fikcji oraz odróżnienie dużych zagrożeń od małych.
Dla wielu Amerykanów, przekaz polityczny i dezinformacja sprawiły, że debata nad szczepieniami COVID-19 dotyczyła bardziej wolności i swobody niż zdrowia publicznego, co pomaga wyjaśnić, dlaczego prawie 4 na 10 Amerykanów pozostaje nieszczepionych, mówi dr Rupali Limaye, naukowiec społeczny i behawioralny z Johns Hopkins University w Baltimore.
Głębokie podziały, które pojawiły się wokół zapobiegania, testowania i szczepienia COVID mogą rozlać się na inne obszary i być dziedzictwem pandemii w nadchodzących latach, mówi Limaye.
"Nastąpiła erozja zaufania do zdrowia publicznego. Widzieliśmy to w ciągu ostatnich dwóch lat", mówi. "I faktycznie myślę, że zobaczymy trochę uderzenia w odniesieniu do pokrycia innych szczepionek z powodu obaw związanych z tym, jak poszedł rollout szczepionki COVID i mieszane wiadomości, które ludzie otrzymują.
"W tym kraju nastąpił wyraźny wzrost polaryzacji w kwestii szczepionki [COVID-19], a dla mnie jest to podstawowy problem kulturowy w Stanach Zjednoczonych" - mówi. "Nie chodzi tylko o naukę; chodzi o wiele rzeczy, o których teraz nie możemy rozmawiać z sąsiadem, ponieważ czują inaczej i mają inne ideologie polityczne niż ja".
David Ropeik, emerytowany instruktor Uniwersytetu Harvarda, który specjalizuje się w postrzeganiu ryzyka, uważa, że pandemia doprowadziła do dużych zmian w postawach społeczeństwa wobec bezpieczeństwa i ochrony. Zmiany te mają potencjał kształtowania nie tylko naszych osobistych decyzji medycznych, ale także działań korporacyjnych, polityki zdrowotnej i innych działań rządowych w sposób jeszcze nie znany.
"Strach przed SARS-CoV-2 jest wyjątkowy w historii ludzkości. Nigdy nie stanęliśmy w obliczu zagrożenia, które odczuwaliśmy jako osobiste -- 'to może przydarzyć się mnie!' -- i nieuchronne -- 'to może zdarzyć się teraz!' -- w stosunku do wszystkich mieszkańców planety w tym samym czasie. -- dla wszystkich mieszkańców planety w tym samym czasie" - mówi Ropeik, autor książki How Risky Is It, Really? Why Our Fears Don't Always Match the Facts".
Dr William Orme, psycholog z Houston, twierdzi, że nie wiadomo, jakie zmiany spowodowane pandemią - pozytywne czy negatywne - utrzymają się po zakończeniu kryzysu.
Jeśli chodzi o nadzieję, Orme uważa, że pandemia już teraz skłoniła wielu ludzi do wprowadzenia trwałych zmian w swoim życiu na lepsze - w sposobie życia, pracy i zabawy.
"Niektórzy mogą być zaniepokojeni trwałymi zmianami zachowań wywołanymi przez pandemię", mówi, "[ale] jest tu prawdziwa okazja dla ludzi, aby zrealizować się z rytmami w życiu, które dają im większą energię i cel.
"Mam nadzieję, że gdy ludzie znajdą trochę więcej równowagi i spełnienia, ich zwiększone samopoczucie będzie miało ogólny korzystny wpływ na nasze społeczności".