Wzrost liczby błędów w receptach

Rośnie liczba błędów przy wypisywaniu recept

Niebezpieczeństwo w butelce

Napisany przez redaktorów Doctor Editorial Contributors Medically Reviewed by Gary D. Vogin, MD From the doctor Archives

Adle Joseph uwielbia być małomiasteczkowym farmaceutą, a jest nim od 37 lat. Zna wielu swoich klientów z imienia i nazwiska, a dziś realizuje recepty dla dzieci, których rodzice grali w Małej Lidze Baseballu w drużynach, których był trenerem w latach 70. i 80. Dla Josepha spacer po rodzinnym mieście Leesburg, Va. oznacza pozdrowienie klientów, którzy są również jego przyjaciółmi i sąsiadami.

"Dzwonią do mnie do domu, żeby zadać pytania. Nie mam nic przeciwko" - mówi. "Znam wielu moich pacjentów. Znam ich problemy, czy byli w szpitalu czy nie. Musisz znać swoich ludzi, a oni muszą wiedzieć, że ci zależy".

Ale rzeczy bardzo się zmieniły od czasu, gdy zaczął w biznesie w latach 60. W tamtych czasach na rynku było mniej leków na receptę i niewiele osób miało ubezpieczenie zdrowotne, które je pokrywało. Leki na receptę nie były reklamowane w telewizji, a opieka zarządzana nie istniała. Wtedy farmaceuci i lekarze cieszyli się dużym zaufaniem, a klienci nie zadawali wielu pytań. "Nie było ubezpieczeń, wszystko było gotówką" - wspomina Joseph. To był z pewnością prostszy czas.

Dzisiaj, mówi Joseph, presja na farmaceutów jest większa niż kiedykolwiek. "Wszystko jest bardziej czasochłonne. Telefon nieustannie dzwoni, wykonujesz telefony do pacjentów i lekarzy, próbujesz poradzić sobie z ubezpieczeniem. Warunki są czasami horrendalne".

Doświadczenie Josepha jest podzielane przez farmaceutów w całym kraju. Liczba recept podwoiła się w ciągu ostatniej dekady, z 1,5 miliarda w 1989 roku do przewidywanych 3 miliardów w tym roku, według National Association of Chain Drug Stores. Jednak liczba farmaceutów nie dotrzymała kroku; stowarzyszenie szacuje, że w całym kraju brakuje ponad 7000 farmaceutów. W tym samym czasie wymogi opieki zarządzanej jeszcze bardziej zwiększyły obciążenie pracą farmaceutów, którzy czują się przytłoczeni.

Wynikiem tego jest coraz bardziej niebezpieczna sytuacja w naszych narodowych aptekach. Chociaż większość stanów nie wymaga od aptek zgłaszania błędów, poważnych błędów w przyjmowaniu leków jest coraz więcej. W badaniu z 28 lutego 1998 r. w czasopiśmie medycznym "The Lancet" oszacowano, że w 10-letnim okresie rozpoczynającym się w 1983 r. liczba zgonów spowodowanych błędami w stosowaniu leków skoczyła o 250%, osiągając ponad 7000 rocznie w 1993 r., ostatnim roku, dla którego dostępne są dane. Według FDA, szacuje się, że 1,3 miliona Amerykanów jest rannych każdego roku z powodu błędów w stosowaniu leków. Dla niektórych osób błędy te mają tragiczne konsekwencje.

Błędy rozdzierające serce

Bryn Cabanillas miała zaledwie 6 lat, kiedy jej rodzice zrealizowali receptę na lek przeciwpadaczkowy w aptece Thrifty Payless w Costa Mesa, Calif. Zamówienie zostało omyłkowo wypełnione prawie siedmiokrotnie większą dawką niż prawidłowa, przez co Bryn doznała poważnego uszkodzenia mózgu, nie była w stanie mówić ani wstać z łóżka. W 1998 roku ława przysięgłych w Kalifornii nakazała firmie Thrifty wypłacić rodzinie Bryn odszkodowanie w wysokości 30,6 miliona dolarów.

Kolejny tragiczny błąd miał miejsce na początku tego roku. 4 kwietnia Kellie Ward weszła do apteki Leesburg w Wirginii, aby podrzucić receptę dla swojego syna. Pięcioletni Brendan moczył się w łóżku, odkąd jego rodzice rozstali się cztery miesiące wcześniej. Pediatra rodziny zasugerował, aby wypróbowali lek przeciwdepresyjny, imipraminę, powszechnie stosowany do pomocy dzieciom z tym problemem. Lekarz wypisał receptę na lek w stężeniu 50 miligramów na łyżeczkę.

Kellie odebrała lek z apteki i podała Brendanowi dwie łyżeczki syropu przed położeniem go do łóżka. O 7 rano następnego dnia weszła do domu i znalazła syna martwego.

Brendan zmarł z przedawkowania imipraminy z powodu prostego błędu. Zamiast wpisać do komputera apteki prawidłową dawkę 50 miligramów na łyżeczkę, technik z apteki w Leesburgu dodał dodatkową cyfrę, a następnie wypełnił receptę. Zanim farmaceuta mógł sprawdzić jej poprawność, urzędnik sprzedał butelkę Kellie Ward. Zawierała ona imipraminę w stężeniu 250 miligramów na łyżeczkę - pięć razy więcej niż wynosi prawidłowa dawka.

Dla Adle Josepha tragedia w Leesburg Pharmacy była ironiczna. Poszedł tam pracować w 1998 roku, opuszczając swojego poprzedniego pracodawcę z 35-letnim stażem, ponieważ chciał pracować w zdrowszej - i bezpieczniejszej - aptece. Przez większość swojej kadencji był zadowolony, ale w 1987 roku sieć krajowa kupiła regionalną aptekę, w której pracował. W ciągu dwóch lat, mówi Joseph, pracownikom sklepu obcięto godziny pracy, a na farmaceutów wywierano coraz większą presję. Apteka była otwarta od 9 rano do 21 wieczorem, a obsługiwał ją tylko jeden farmaceuta.

"Farmaceuta był tam prawie wyłącznie sam" - mówi Joseph. "Pracowaliśmy po 12 godzin dziennie i trudno było nawet wyjść do łazienki. Przerwa na lunch była niespotykana. Nikt mi nie powie, że po ośmio- czy dziewięciogodzinnej zmianie nie zaczynasz się męczyć. A jeśli pracujesz cały dzień sam, to ogromnie zwiększa to szansę na błąd."

Dzisiaj, mówi Joseph, jego godziny pracy są nieco lepsze i czuje, że operacja jest nieco bezpieczniejsza. Ale nawet w najbezpieczniejszej aptece mogą zdarzyć się błędy, o czym Joseph i jego koledzy przekonali się w zeszłym roku.

Więcej leków, więcej reklam w telewizji

Istnieje kilka powodów, dla których obserwujemy tak duży wzrost liczby leków na receptę. Nowe leki trafiają na rynek w rekordowym tempie. Aby utrzymać koszty na niskim poziomie, wiele schorzeń, które kiedyś były leczone w szpitalach, jest obecnie leczonych ambulatoryjnie, co wymaga stosowania złożonych schematów leczenia. Ponadto, szybko rosnąca populacja osób starszych używa więcej leków, a kampanie reklamowe w telewizji i radiu zwiększyły świadomość i popyt na niektóre leki. Do tego dochodzi jeszcze opieka zarządzana, która obciążyła farmaceutów biurokracją, a jednocześnie sprawiła, że więcej pacjentów zaczęło korzystać z planów recepturowych. Wynik: Więcej recept jest wypisywanych.

"Większość ludzi nie ma pojęcia o wpływie, jaki opieka zarządzana wywarła na błędy w przyjmowaniu leków i obciążenie pracą farmaceutów w ciągu ostatnich pięciu lat" - mówi Carmen Catizone, dyrektor wykonawczy National Association of Boards of Pharmacy.

Innym czynnikiem wymienianym przez Catizone jest "niezrównana konsolidacja" przemysłu farmaceutycznego przez duże sieci. Zmniejszanie się liczby niezależnych aptek i małych aptek - jak również coraz częstsze korzystanie z aptek wysyłkowych i internetowych - oznacza utratę osobistego kontaktu między pacjentem a farmaceutą, który może pomóc w minimalizacji błędów.

Co gorsza, apteki są ograniczane przez niskie zwroty kosztów z planów opieki zarządzanej, co zmusza je do zwiększania objętości, aby utrzymać się na powierzchni. Właściciel apteki w Karolinie Północnej, Gary Glisson, twierdzi na przykład, że jeden z jego sklepów zrealizuje w tym roku 90 000 recept - o 15% więcej niż w roku ubiegłym.

Jednocześnie praca urzędnicza związana z realizacją każdej recepty staje się coraz bardziej skomplikowana i czasochłonna. W związku z tym, że plany ubezpieczeniowe pokrywają obecnie dwie trzecie wszystkich zrealizowanych recept, farmaceuci poświęcają wiele czasu na rozwiązywanie problemów związanych z pokryciem świadczeń na receptę.

Walka o zapobieganie tragediom

Eksperci w całym kraju desperacko próbują opracować metody zapobiegania takim tragediom jak ta, w której zginął Brendan Ward.

Jednym z częściowych rozwiązań jest komputerowe przepisywanie leków. Lekarze wysyłaliby swoje recepty do aptek drogą elektroniczną, prawie jak e-mail, co pozwoliłoby uniknąć błędów w przepisywaniu.

Inną wyraźną potrzebą jest szkolenie i zatrudnianie większej liczby farmaceutów. W latach 1989-1999, kiedy ilość recept podwoiła się, liczba farmaceutów wydających leki wzrosła z 171 000 do 180 000, czyli o 5%. Zwiększona liczba pracowników pozwoliłaby farmaceutom faktycznie robić to, co jest wymagane przez prawo federalne: doradzać klientom. W obecnej sytuacji doradztwo odbywa się chaotycznie, mówi Jim O'Donnell, adiunkt farmacji w Rush Medical College w Chicago i autor dwóch książek na temat prawa farmaceutycznego.

"Wykonują symboliczną pracę", mówi O'Donnell. "W momencie, gdy kasjerka rejestruje sprzedaż, pytają: 'Czy ma pan jakieś pytania?'. Widziałem dziesiątki i dziesiątki okoliczności, w których farmaceuci nie doradzają pacjentom, ponieważ nie mają na to czasu." To szkoda, mówi O'Donnell, ponieważ kiedy farmaceuci poświęcają czas na sprawdzenie potencjalnych interakcji lekowych i wyjaśnienie pacjentom właściwego stosowania leków, robi to wielką różnicę. "To zostało udowodnione -- kiedy farmaceuci doradzają, wyłapują błędy".

Aby zmniejszyć nacisk na apteki, ubezpieczyciele muszą również zacząć zwracać farmaceutom koszty doradztwa, jak również tradycyjnego wydawania leków. "Najważniejsze jest to, że nikt nie płaci farmaceutom za sposób, w jaki zorganizowana jest opieka zarządzana" - mówi Randy Vogenberg, specjalista ds. farmacji w biurze ASA w Wellesley, Mass. "Musimy zmienić sposób płacenia za usługi i czas farmaceutów".

Zmiany takie jak te mogłyby rozpocząć rozwiązywanie poważnych problemów, z którymi boryka się branża mająca kluczowe znaczenie dla zdrowia i dobrobytu Amerykanów. Ale eksperci mówią również, że żadna liczba reform nie zastąpi innego krytycznego elementu bezpieczeństwa: świadomych konsumentów, którzy upewniają się, że rozumieją od swojego lekarza, jaki lek jest im przepisywany i jaką dawkę powinni otrzymywać. Stawka, mimo wszystko, nie może być wyższa.

"Kiedy jesteś w takiej dziedzinie", mówi farmaceuta Adle Joseph, "nie ma czegoś takiego jak drobny incydent. Jeśli zrobisz coś źle, to jest to poważne".

Loren Stein, dziennikarka z siedzibą w Palo Alto, Kalifornia, specjalizuje się w kwestiach zdrowotnych i prawnych. Jej prace pojawiły się między innymi w California Lawyer, Hippocrates, L.A. Weekly i The Christian Science Monitor.

Rob Waters jest byłym starszym redaktorem w Doctor.

Hot