Personal Essay: I Started Transitioning at the Beginning of the Pandemic. Heres What It was Like
Allen Juneau
Dwa lata temu, kiedy świat się zamykał, otworzyłem się na swoje prawdziwe ja. Po odkryciu, że jestem transgenderowym mężczyzną, wyruszyłem na medyczną transformację na początku pandemii.
Na początku marca 2020 roku na palcach jednej ręki mogłem policzyć osoby, które wiedziały, że jestem transseksualny. Mimo że byłem gotowy na zmianę, wciąż bałem się, jak moi bliscy i współpracownicy zareagują na zmiany w moim ciele. Więc trzymałam to w tajemnicy. Miałam nadzieję, że inni w końcu zrozumieją, że jestem transseksualna i nie będę musiała tego mówić. Jako pierwszy krok, umówiłem się na rozpoczęcie testosteronowej hormonalnej terapii zastępczej C w Iowa City, ponad 100 mil fizycznej i emocjonalnej odległości od mojego domu i przyjaciół w Des Moines.
Dzień szybko się zbliżał, a moja torba była spakowana, gdy w tym, co czułem jak chwila, codzienne życie, jakie znałem, praktycznie się zatrzymało. Moja praca biurowa była zdalna. Kawiarnie, sklepy, siłownia i kościół na moim normalnym obwodzie zamknęły swoje drzwi. W tym momencie strach przed koronawirusem przeważył nad moim zapałem do rozpoczęcia terapii T. Odwołałem spotkanie bez zmiany terminu.
Dla wielu osób dystans społeczny był w najlepszym wypadku niewygodą, a w najgorszym wyzwalaczem wysokiego niepokoju. Dla mnie, przynajmniej na początku, było to źródło ukojenia. Z terapią hormonalną? i brakiem operacji na horyzoncie, cieszyłem się, że mogę być osłonięty od ostrej samoświadomości, którą odczuwałem w związku z byciem widzianym w moim ciele.
Jako czarnoskóry transseksualista byłem głęboko poruszony korzystnym terminem mojej medycznej transformacji, kiedy w końcu się rozpoczęła po trzymiesięcznym opóźnieniu. W tym czasie telezdrowie stało się już normą i mogłem skonsultować się z lekarzem w zaciszu swojego domu. Chociaż nadal obawiałam się reakcji innych ludzi, nigdy nie wątpiłam, że podjęłam właściwą decyzję. I tak się złożyło, że moja pierwsza dawka T wylądowała 19 czerwca w święto C Juneteenth, które upamiętnia faktyczny koniec niewolnictwa i oznacza wyzwolenie dla czarnych Amerykanów. Podjęcie mojego pierwszego kroku w kierunku samorealizacji w dniu 14 czerwca sprawiło, że ten dzień był szczególnie przejmujący.
Przez większość czasu spędziłem pierwsze 5 miesięcy na T samotnie w moim mieszkaniu, gdzie mogłem przejść transformację bez obaw o to, jak zaprezentuję się innym. W miarę jak mój głos opadał, a moje rysy stawały się bardziej męskie, coraz bardziej komfortowo czułem się we własnym ciele. Spotkania w pracy odbywały się za pośrednictwem kamery internetowej, przez większość czasu z wyłączoną kamerą i mikrofonem. Nigdy nie musiałem wybierać, z której łazienki w biurze skorzystać.
Mimo to, stresowałam się perspektywą upublicznienia. Wolę unikać spornych tematów w pracy i obawiałem się, że dla niektórych moje istnienie jako osoby transseksualnej będzie punktem spornym. Zamiast ogłaszać się publicznie, po cichu zaktualizowałam swoje imię i nazwisko oraz zaimki w różnych kanałach komunikacji cyfrowej, mając nadzieję, że inni to zauważą. Mimo to, nieśmiało poprawiałam ludzi, kiedy używali mojego poprzedniego imienia i zaimków w mailach. Nie wyraziłam swojego dyskomfortu, a nikt nie mógł wychwycić mojego języka ciała w oknie miniaturowego zoomu. Poczucie dystansu, które dawało mi siłę, teraz czuło się przytłaczające.
Więc zrezygnowałem.
Z perspektywy czasu zastanawiam się, czy wszystko byłoby łatwiejsze, gdybym była bardziej otwarta, gdybym zebrała się na odwagę i podzieliła się swoją prawdą, zamiast po cichu nosić w sobie ciężar strachu. Ale kto wie? Może ujawnienie się, zanim byłam gotowa, tylko pogorszyłoby sytuację.
Dziś patrzę na siebie we wcześniejszych etapach mojej przemiany z poczuciem wdzięczności. Nie obwiniam się o to, że byłam tak przerażona znalezieniem się w trudnej sytuacji, że zamiast tego wybrałam bezrobocie. Praca nad pandemią w normalnym tempie, na tle chorób i śmierci jest wyczerpująca. Odkrycie i zbadanie swojej tożsamości płciowej C i zaproszenie innych do oglądania C stanowi nie mniejsze wyzwanie. Połącz te dwie rzeczy razem i masz idealną burzę zakłóceń w życiu.
Ale teraz weszłam w siebie i dostrzegam siłę, której potrzebowałam, aby się tu dostać. Moja przemiana, która nałożyła się na globalną pandemię, jest jednocześnie piękna i chaotyczna.
Do 19 czerwca 2021 roku, mojej pierwszej rocznicy bycia na T i pierwszego Juneteenth obchodzonego jako święto federalne, czułam się swobodnie we własnym ciele i byłam gotowa do zaangażowania się w świat zewnętrzny. Właśnie zakończyłam żmudny proces aktualizacji mojego aktu urodzenia, prawa jazdy i karty Social Security. Zaczynałam od nowa, zmierzając w przyszłość, która była mglista zarówno dla świata, jak i dla mnie. Oczywiście, nadal odczuwałam niepokój, rozumiałam potencjalną przemoc i dyskryminację, które mogą pojawić się, gdy jesteś wyraźnie transseksualna, ale był on łagodzony przez rosnące poczucie pewności siebie.
Podczas gdy ja szukałam pracy, wiele firm złagodziło swoje zasady dotyczące pracy zdalnej, co oznaczało, że zdystansowanie się za pomocą nowoczesnych technologii nie było koniecznie opcją. Ale nie czułam już, że jest mi to potrzebne. Do tej pory byłem konsekwentnie odczytywany jako mężczyzna, a moje dokumenty prawne to potwierdzały. Mimo że nie byłem do końca spokojny, byłem gotowy, by po znalezieniu nowej pracy pokazać się w pełni sobą.
Kiedy zacząłem nową pracę, odetchnąłem z ulgą, ponieważ moi współpracownicy zwracali się do mnie po imieniu. Nie musieli pamiętać, by używać imienia, które teraz widnieje na moim prawie jazdy, ponieważ jest to jedyne imię, pod którym mnie znają.
Prawie 2 lata minęły od rozpoczęcia testosteronu, a ja czuję się komfortowo w mojej skórze C i w codziennych interakcjach z innymi ludźmi C w sposób, w jaki nigdy wcześniej nie robiłem. Kuszące jest stwierdzenie, że moja medyczna transformacja zasadniczo się zakończyła.
Tymczasem mandaty na maski są znoszone, a restauracje i siłownie ponownie otwierane. To tak jakbyśmy wszyscy zdecydowali, że pandemia również się skończyła. I to też jest kuszące, że jedno z największych wyzwań naszego wspólnego życia jest wreszcie w lusterku wstecznym.
Oczywiście, to myślenie życzeniowe. Nie wiem, kiedy będę czuł się komfortowo mówiąc, że żyję w świecie post-pandemicznym, ale na pewno jeszcze nie. Jeśli chodzi o moją przemianę, przyzwyczajam się do myśli, że jest to ciągły proces. Tak bardzo jak się rozwinęłam i otworzyłam przez ostatnie 2 lata, zawsze będzie jeszcze więcej do odkrycia. Przynajmniej na razie, pośród morskich zmian zarówno osobistych jak i globalnych, widzę moją przemianę nie tyle jako podróż z ustalonym początkiem i końcem, co jako zmianę kierunku C w kierunku silniejszego poczucia mojego prawdziwego "ja".