Analiza prac opublikowanych w chińskojęzycznych czasopismach dostarcza dowodów na trwające od dziesięcioleci powszechne pobieranie narządów od osób, które jeszcze żyją.
Naukowcy odkrywają pobieranie narządów przed śmiercią mózgową w Chinach
Kate Johnson
8 kwietnia 2022 r. - Naukowcy z Australii i Izraela znaleźli dowody na przymusowe pobieranie narządów w Chinach od osób, u których nie stwierdzono wcześniej śmierci mózgu.
Poszukując dokumentów potwierdzających, że narządy potrzebne ludziom do życia są pobierane od straconych więźniów, którzy nie wyrazili na to zgody - praktyka, którą chiński trybunał potwierdził ponad wszelką wątpliwość w 2020 roku - Jacob Lavee, MD, izraelski chirurg zajmujący się przeszczepami serca, i Matthew Robertson, doktorant na Australian National University, odkryli coś jeszcze bardziej szokującego: że narządy są pobierane od pacjentów, którzy wciąż żyją.
Artykuł zwraca uwagę na ogromne naruszenie praw człowieka - mówi dr Arthur Caplan, kierownik Wydziału Etyki Medycznej w Grossman School of Medicine na Uniwersytecie Nowojorskim. To, o czym donoszą, dzieje się od wielu, wielu lat. Dane jasno pokazują, że w Chinach wykonuje się o wiele więcej przeszczepów, niż jest dawców narządów ze zwłok" - mówi.
Badania, opublikowane w American Journal of Transplantation, obejmowały szczegółową analizę tysięcy chińskojęzycznych prac opisujących przeszczepy. Zidentyfikowano 71 prac, w których chirurdzy transplantolodzy opisują rozpoczęcie operacji pobrania narządów przed stwierdzeniem u swoich pacjentów śmierci mózgu.
To, co znaleźliśmy, to niewłaściwe, bezprawne, nieistniejące lub fałszywe oświadczenia o śmierci mózgu" - mówi Robertson, wyjaśniając, że narusza to tzw. zasadę zmarłego dawcy, która ma fundamentalne znaczenie w etyce transplantacyjnej.
Chirurdzy napisali, że dawca był martwy, ale zgodnie ze wszystkim, co wiemy o medycynie, nie mógł być martwy, ponieważ nie przeprowadzono testu bezdechu" - mówi Robertson, odnosząc się do testu, który określa, czy pień mózgu jest aktywny.
Robertson i Lavee skrupulatnie udokumentowali obciążające zdania w każdym z 71 dokumentów, udowadniając, że śmierć mózgu nie nastąpiła przed rozpoczęciem procedury usuwania narządów.
Istniały dwa kryteria, według których stwierdzaliśmy problematyczne stwierdzenie śmierci mózgu" - mówi Robertson, który tłumaczył dokumenty z języka chińskiego. Jednym z nich było to, że pacjent nie był wentylowany i został zaintubowany dopiero po stwierdzeniu śmierci mózgu, drugim zaś to, że intubacja miała miejsce bezpośrednio przed rozpoczęciem operacji.
Po raz pierwszy wykazaliśmy, że chirurdzy transplantolodzy są katami, a sposobem egzekucji jest pobieranie narządów. To są zeznania własne pacjenta" - mówi Lavee z Uniwersytetu w Tel Awiwie.
To było zdumiewające - mówi. Ale im więcej tych prac czytaliśmy, tym bardziej widzieliśmy, że jest to pewien schemat. I nie pochodzą one z jednego ośrodka medycznego, ale z całych Chin.
Na potrzeby analizy Robertson przeanalizował 124 770 dokumentów medycznych pochodzących z oficjalnych chińskich baz danych z lat 1980-2020. Jak podają autorzy, 71 prac ujawniających problematyczną śmierć mózgu pochodziło z 56 szpitali (w tym 12 wojskowych) w 33 miastach 15 prowincji. W sumie 348 chirurgów, pielęgniarek, anestezjologów i innych pracowników medycznych lub badaczy było wymienionych jako autorzy tych publikacji.
Dlaczego ci pracownicy medyczni mieliby publikować tak obciążające siebie dowody? Badacze twierdzą, że to niejasne. Robertson sugeruje, że nie sądzą oni, iż ktokolwiek czyta te materiały. Czasami ujawniają je w zaledwie pięciu lub sześciu znakach w pracy liczącej 8 stron.
Caplan z Uniwersytetu Nowojorskiego dodał, że dobrze udokumentowane i lukratywne zaangażowanie Chin w turystykę transplantacyjną oznacza, że trzeba mieć dawcę gotowego na pojawienie się niedoszłego biorcy, trzeba mieć dostępny pasujący narząd, a to jest trudne do zrobienia, gdy czeka się na dawcę ze zwłok.
Caplan i inni badacze wezwali instytucje akademickie i czasopisma medyczne do wznowienia wcześniejszych bojkotów chińskich publikacji i prelegentów zajmujących się przeszczepami, ale dopóki Chiny będą zaprzeczać tym praktykom, dopóty liderzy ekonomiczni i polityczni będą przymykać na to oko.
Nie sądzę, aby w przeszłości kwestia zaangażowania chińskich pracowników medycznych w egzekucje dawców była traktowana tak poważnie, jak powinna" - mówi Robertson. Mam nadzieję, że po opublikowaniu tej pracy w wiodącym czasopiśmie w tej dziedzinie to się zmieni".