Gwiazda "CSI" Emily Procter bada nowe macierzyństwo

Gwiazda serialu "CSI: Miami", Emily Procter, opowiada o przyprowadzeniu małej Pippi na plan zdjęciowy, swoim dziwnym wyborze kołysanek i o tym, dlaczego macierzyństwo jest "najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłam"

Nie spodziewajcie się, że Emily Procter będzie typem sławnej mamy, która prosto z sali porodowej wślizguje się w dżinsy w rozmiarze 0. Odkąd córka Pippa (skrót od Philippa) urodziła się na początku grudnia, gwiazda CSI: Miami ma o wiele większe priorytety, na których musi się skupić, niż rozmiar spodni.

W tej chwili 42-letnia aktorka nie widzi powodu, by być superchudą. "Myślę sobie: 'Dla kogo?'. Nie dla swojego dziecka. Twoje dziecko nie patrzy na Ciebie i nie mówi: 'Mmmm, uwielbiam obojczyki. Pozwól mi się w nim zagnieździć" - chichocze, a w jej śmiechu pobrzmiewa nuta Północnej Karoliny.

"Jeśli w szóstym miesiącu ciąży będę miała dużo zbędnych kilogramów, wtedy postaram się zrobić to drastycznie" - mówi Procter, która w czasie ciąży przytyła około 45 kilogramów. "Ale zamierzam dać sobie spokój, bo jeśli jest coś, na czym się w tej chwili nie skupiam, to właśnie na tym, ile ważę. Skupiam się na byciu mamą, a to jest wystarczająco trudne".

W porządku. Ma również niezwykle odświeżające spojrzenie na te późne nocne karmienia, które pozostawiają tak wielu świeżo upieczonych rodziców w otępieniu. Kiedy Pippa po raz pierwszy przespała całą noc w wieku 10 tygodni, Procter nie odczuła ulgi - była przerażona. "Kiedy zaczęła przesypiać całą noc - i wiem, że są ludzie, którzy będą chcieli mi przywalić - brakowało mi tego czasu, który spędzaliśmy we dwoje w środku nocy" - wzdycha. "Czułam się tak, jakbyśmy byli sami na świecie".

Emily Procter: Pracująca mama

Za każdym razem, gdy musi zostawić Pippę, Procter odczuwa silny lęk separacyjny. Odkąd wróciła do pracy jako detektyw Calleigh Duquesne w serialu CSI stacji CBS, zaledwie cztery tygodnie po porodzie, Pippa jest z nią na planie. Nie chciałaby, żeby było inaczej, ale to rozwiązanie wymaga pewnych dostosowań.

Chociaż Procter mówi, że producenci byli "wspaniali", dostosowując się do jej nowej roli, serial ma napięty harmonogram. Oznacza to, że Procter musi wcisnąć karmienie i drzemki w 10-minutowe przerwy między scenami. "W pierwszym czy drugim tygodniu po powrocie musiałam strzelać z łuku bloczkowego" - wspomina. Ze względu na skomplikowany system linek i kół pasowych broń ta wymaga znacznie więcej treningu niż przeciętny łuk, a czas karmienia Pippy zbliżał się nieubłaganie. Procter szybko oddał kilka strzałów z rzędu. Mówiłem: "Ludzie, muszę nakarmić dziecko!".

Żonglowanie porami drzemek, karmieniami i zmianami pieluszek było o wiele łatwiejsze w domu, gdzie chłopak Procter, Paul Bryan, bardzo się przyłożył. Producent muzyczny nie omieszkał przejść do ojcostwa. "W momencie, gdy się urodziła, wszystko potoczyło się dla niego tak szybko. Powiedział: 'Kocham ją'" - mówi Procter, naśladując głębszy głos Bryana. "Sprzeczamy się o to, kto będzie trzymał dziecko".

Procter i Bryan: partnerzy i rodzice

Wraz z pojawieniem się na świecie Pippy, para najwyraźniej znalazła właściwą równowagę rodzinną. W czasie kąpieli Procter wchodzi do wanny z Pippą i myje ją. "Potem przekazuję ją Paulowi, a on ją suszy i zakłada jej nocne ubranko". W sobotnie poranki Bryan zabiera Pippę, gdy idzie na kawę, aby dać Procterowi trochę cennego czasu dla siebie po tym, jak mama i córka spędzą razem poranek, a Procter odwdzięcza się, zabierając Pippę na spacery. "Myślę, że to miłe, ponieważ oboje mamy okazję spędzać z nią czas jeden na jeden, a jednocześnie spędzamy dużo czasu razem jako rodzina" - mówi.

Jedną rzeczą, co do której para zdecydowanie się nie zgadza, jest wybór kołysanek. Kiedy Procter śpiewa Pippi - co robi często - nie są to ciche tony "Rock-a-Bye Baby" czy "Twinkle, Twinkle, Little Star".

"Nie mogłam sobie przypomnieć żadnej piosenki, gdy urodziła się po raz pierwszy, więc zaczęłam śpiewać piosenkę o bolończykach Oscara Mayera" - mówi Procter. Kiedy Paul narzekał na wybór piosenki, "powiedziałam mu: 'Słuchaj, w tej piosence jest ortografia. Uważam, że to wspaniałe". A bolonia to trudne do przeliterowania słowo!

"Paul jest muzykiem, więc to nie jest spokojne gospodarstwo domowe. W ciągu dnia jest tak: 'Twoja drzemka będzie wtedy, kiedy będzie twoja drzemka'. Będzie głośno. Wokół będą się kręcić ludzie" - dodaje Procter. "Ale jeśli chodzi o porę kładzenia się do łóżka, bardzo dokładnie ustalamy dokładną godzinę, upewniamy się, że światła są zgaszone i że jest bardzo spokojnie i cicho".

Procter ceni sobie właśnie te małe chwile - nieważne, jak mało znaczące mogą się wydawać - ponieważ wie, jak bardzo są ulotne. "Spędziłam wiele czasu, wpatrując się w nią i mówiąc: 'Nie przegap tej chwili'" - mówi.

Teraz, gdy zdaje sobie sprawę, jak cudowne jest macierzyństwo, Procter żałuje, że nie zrobiła tego wcześniej - i częściej. "Gdybym wiedziała, miałabym 20 dzieci. Na pewno byłabym jak Duggar" - śmieje się, nawiązując do matki 19 dzieci z reality show - "To jedna z tych rzeczy, w których wszystkie stereotypy się sprawdzają. To najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam".

Hot