Gwiazda seriali "Beverly Hills 90210" i "Charmed" dzieli się w mediach społecznościowych zdjęciami z leczenia raka piersi.
"Czy to jest ładne? Nie, ale jest prawdziwe i mam nadzieję, że dzieląc się nim, wszyscy staniemy się bardziej wyedukowani i lepiej poznamy, jak wygląda rak" - napisała na Instagramie.
Doherty, obecnie 50-letnia, ma raka piersi w IV stadium zaawansowania. W ciągu 6 lat od diagnozy z 2015 r. Doherty nie szczędziła szczerych słów na temat swojego nowotworu. I choć te ostre zdjęcia mogły zdenerwować niektórych jej fanów, opowiadają one ważną historię.
"To obraz, który pokazuje nam, że kobiety, u których zdiagnozowano raka piersi, mogą mieć dobre i złe dni" - mówi dr Erin Roesch, onkolog zajmująca się chorobami piersi w Cleveland Clinic, która nie brała udziału w leczeniu Doherty.
To może być bardziej dosadne, niż przywykliśmy widzieć u gwiazd. Ale pokazując zarówno dobre, jak i złe strony, Doherty otwiera okno na rzeczywistość, która kryje się za różowymi wstążkami. Leczenie raka piersi przeszło długą drogę. Możesz żyć dłużej i lepiej niż kobiety, które zachorowały na tę chorobę przed Tobą. Ale nadal jest to bardzo trudne.
Odkryj raka
Doherty po raz pierwszy ujawniła swoją diagnozę w 2015 roku. Był to inwazyjny rak piersi, co oznaczało, że wykroczył poza punkt wyjścia. Ale nie zaszedł daleko. Rozprzestrzenił się do jednego węzła chłonnego.
Została poddana operacji usunięcia tej piersi (mastektomia pojedyncza).
Operacja jest kluczową częścią leczenia raka piersi, mówi Roesch. Czasami można wykonać lumpektomię - operację usunięcia guza, ale z zachowaniem pozostałej części piersi. Ale "jeśli rak piersi jest bardziej rozległy, kobieta ma mniejsze piersi lub jest to jej życzenie, inną opcją chirurgiczną jest mastektomia" - mówi.
Po operacji Doherty zastosowała chemioterapię i radioterapię. Radioterapia zmniejsza prawdopodobieństwo nawrotu nowotworu w piersi lub węźle chłonnym. Chemioterapia pozwala pozbyć się mikroskopijnych komórek rakowych, "tak aby nie mogły się przemieszczać w inne miejsce i założyć tam swojej siedziby" - mówi Roesch.
Wypadanie w kępkach
Podczas chemioterapii w 2016 roku Doherty ujawniła, że próbowała stosować zimne czepki, aby uniknąć utraty włosów.
"Kiedy czepek jest założony, naczynia krwionośne w skórze głowy zwężają się, a to zmniejsza przepływ krwi do mieszków włosowych" - wyjaśnia Roesch.
Zwężenie naczyń krwionośnych zmniejsza ilość leków stosowanych w chemioterapii, które mogą dostać się do komórek mieszków włosowych i je uszkodzić. Jednak zimne kapturki działają lepiej w przypadku niektórych leków chemioterapeutycznych niż innych, mówi Roesch.
Leczenie nie pomogło Doherty'emu.
"Moje włosy wypadały w kępkach, kiedy je myłem, miałem łyse plamy i coraz trudniej było mi je ukryć. W końcu podjęłam decyzję o zgoleniu tego, co zostało z moich włosów" - napisała.
Utrata charakterystycznych ciemnych kosmyków bardzo ją dotknęła. "Uwielbiałam swoje włosy. Do pewnego stopnia definiowały mnie i zapewniały mi pewnego rodzaju koc bezpieczeństwa".
Remisja
Doherty zakończyła leczenie w lutym 2017 roku. Dwa miesiące później napisała, że jest w remisji.
"Usłyszałam to słowo i nie mam pojęcia, jak zareagować" - podzieliła się na Instagramie. "Dobre wieści? TAK. Przytłaczająca? TAK." Mówiła też bez ogródek o ryzyku, że choroba może powrócić. Najbliższe pięć lat jest [sic] kluczowe. Nawroty zdarzają się cały czas".
Wspomniała również o konieczności podjęcia decyzji o "przyjmowaniu przez następne pięć lat pigułki, która wiąże się z szeregiem problemów i skutków ubocznych".
Doherty prawdopodobnie miała na myśli leki antyestrogenowe, takie jak tamoksyfen lub inhibitory aromatazy, które lekarze czasami przepisują kobietom z hormonozależnym rakiem piersi. Te leki blokujące wydzielanie hormonów są związane ze "znacznym zmniejszeniem liczby nawrotów raka piersi i zgonów" - mówi dr Vered Stearns, profesor onkologii w Johns Hopkins. Nie była ona zaangażowana w opiekę nad Doherty.
"Jednocześnie wiele kobiet, zwłaszcza młodych, które mogły być poddane chemioterapii, zgłasza częste uciążliwe efekty uboczne, takie jak uderzenia gorąca. W takich sytuacjach staramy się zaproponować interwencje mające na celu zmniejszenie uciążliwości skutków ubocznych" - mówi Stearns.
Nie wiadomo, czy Doherty kiedykolwiek przyjmowała któryś z tych leków.
Gorzka pigułka do przełknięcia
W lutym 2020 roku Doherty ogłosiła, że jej rak powrócił i jest to IV stadium - najbardziej zaawansowane stadium nowotworu.
"Nie sądzę, żebym sobie z tym poradziła. To gorzka pigułka do przełknięcia w wielu aspektach" - powiedziała Amy Robach z ABC News, która sama przeżyła raka piersi.
W IV stadium rak rozprzestrzenił się poza pierś i pobliskie węzły chłonne do innych części ciała.
"W takim przypadku raka piersi nie da się już wyleczyć. Radzę jednak moim pacjentkom, że jest on z pewnością bardzo uleczalny" - mówi Roesch.
Nowe metody leczenia pomogły kobietom z przerzutowym rakiem piersi żyć dłużej. Mogą one pozostać na leczeniu przez wiele lat i "mieć bardzo dobrą jakość życia" - mówi Roesch.
Zbadaj się
Doherty mówi, że polegała na humorze, który pomagał jej przejść przez to, co "wydawało się niemożliwe". Wykorzystała też swoją platformę mediów społecznościowych (ma prawie 2 miliony obserwatorów), aby zachęcić innych do dbania o zdrowie piersi.
"Mam nadzieję, że zachęcę ludzi do robienia mammografii, regularnych badań, do przełamywania strachu i stawiania czoła temu, co może być przed tobą" - napisała.
"Bardzo podoba mi się to przesłanie" - mówi Roesch. "W rygorystycznych badaniach wykazano, że mammografia poprawia śmiertelność, więc jest to bardzo skuteczne narzędzie do badań przesiewowych. Wiele z tych nowotworów możemy wykryć we wczesnym stadium i wyleczyć".
Innym kluczowym przesłaniem Doherty jest to, że pomimo diagnozy nie przestała pracować i pozostała aktywna. "Zmierzam gdzieś, aby coś zrobić" - taką wiadomość zamieściła na początku września, obok zdjęcia siebie i swojej mamy, Rosy, w samochodzie.
"Kobiety z tą diagnozą mogą żyć pełnią życia" - mówi Roesch. "Możesz być poddana jakiejś formie leczenia, ale nadal możesz cieszyć się życiem".