Z archiwum lekarza
Surfing może zabić. Jednak wiele amerykańskich plaż nie ma ratowników. Jeśli Twoja ulubiona plaża stanie się pułapką śmierci, czy wiesz co zrobić?
Prawdopodobnie nie. Na początku tego miesiąca dziewięć osób utonęło na zatłoczonych, niestrzeżonych plażach Florydy. Wiele innych zostało wyciągniętych z wody. Winowajca: prądy rozrywające, często błędnie nazywane falami rozrywającymi lub podwodami. Są nieprzewidywalne. Zapraszają pływaków. A jeśli nie wiesz dokładnie, co robić, są zabójcze.
Jeśli myślicie, że to nie mogło się wam przydarzyć, czytajcie dalej. Jest to historia Larry'ego i Sandee LaMotte. Uderza bardzo blisko domu dla personelu lekarskiego. Larry, były szef biura i korespondent CNN, był wolontariuszem i trenerem życia dla członków społeczności lekarskiej. Sandee jest dyrektorem ds. społeczności lekarskich.
Straszny dzień na plaży
Było już około 16:00, gdy dotarli na plażę. Kiedy zameldowali się w agencji wynajmu, Sandee powiedziała, że nikt nie wspomniał, że na plaży są czerwone flagi -- lub że oznaczają one "Dangerous Conditions -- Swimming Prohibited".
Surfing był w górze -- niezwykły, ale nie rzadki dla Grayton Beach. Larry, Sandee i ich dzieci Ryan, 12 i Krysta, 9, zobaczyli czerwoną flagę, gdy tylko przybyli na miejsce.
"Znak obok czerwonej flagi mówił, że oznacza 'niebezpieczne prądy, jak rip tides', ale nie mówił, że te prądy mogą lub wystąpią przy linii brzegowej" - opowiada Sandee doktorowi. "Widziałam zastępcę szeryfa na plaży, kiedy tam byliśmy, ale przejechał przez tłum, bez żadnych ostrzeżeń. Rodziny takie jak moja bawiły się w surfingu przez cały dzień. Dziesiątki były w niebezpieczeństwie".
Sandee i dzieci weszli do wody - ona na głębokość około kostki, dzieci tylko po kolana. Ryan bawił się na "boogie board" w płytkiej wodzie wewnątrz piaszczystego brzegu. Około 18:00 Sandee powiedziała Larry'emu, że przejmie obowiązki związane z kolacją. Poszła do środka wynajętego domu. Dzieci dalej brodziły.
"Dziesięć minut później dzieci wpadły z piskiem do drzwi, mówiąc, że Ryan utknął w wodzie, a tata wszedł za nimi i nie mógł się wydostać" - opowiada Sandee.
"Pobiegłam na plażę. Gdy biegłam po deptaku, nadleciał helikopter. Ludzie szeryfa właśnie podchodzili. Założyli kamizelki ratunkowe i weszli do wody. Weszłam za nimi. Widziałem ludzi w wodzie, którzy próbowali wyciągnąć człowieka. Pomyślałem: "O mój Boże, to Larry". Potem zobaczyłem innego mężczyznę pływającego w wodzie.
"Wydawało się, że to trwa wiecznie. W pewnym momencie krzyknąłem do nieba, ale głównie stałem tam w wodzie i modliłem się. Widziałem, że przywieziono mężczyznę z czerwonymi kuframi i zaczęto nad nim pracować. Wtedy zobaczyłem innego mężczyznę pływającego twarzą w dół i wiedziałem. To był Larry. Larry nie żył."
Rip Currents
Jak zdrowy chłopiec i dwóch dorosłych mężczyzn mogło wpaść w tak wielkie kłopoty na płytkiej wodzie? Odpowiedź: Prądy rozrywające, które są powszechne na wielu amerykańskich plażach. Często błędnie nazywa się je pływami lub podmuchem. Ale to nie są przypływy i nie wciągają cię pod wodę.
Zaczyna się w wietrzny dzień, zwykle przed lub po sztormie. Wiatr wzbudza fale, które rozbijają się o przybrzeżną piaszczystą ławicę. Grawitacja ściąga wodę z powrotem do morza, ale kolejne fale -- i piaskownica -- nie pozwalają jej wypłynąć. Ostatecznie tony wody płyną w bok wzdłuż brzegu. Nazywa się to prądem przybrzeżnym. Jeśli kiedykolwiek poszedłeś popływać i znalazłeś się daleko od swojego koca na plaży, to znaczy, że byłeś w prądzie przybrzeżnym.
Ale prędzej czy później, cała ta woda musi się gdzieś podziać, mówi B. Chris Brewster, emerytowany szef ratowników z San Diego i przewodniczący krajowego komitetu certyfikacji dla U.S. Lifesaving Association. Brewster jest powszechnie uważany za eksperta w dziedzinie prądów rozrywających.
"Surf popycha wodę wewnątrz piaskownicy, a gdy ciśnienie narasta, następuje załamanie się piaskownicy" - mówi Brewster lekarzowi. "To, co czyni to szczególnie niebezpiecznym, to fakt, że ludzie wewnątrz sandbaru mają to poczucie spokoju. Wydają się być osłonięci od większości turbulencji fal. Często są to wodniacy, którzy zostają wyssani przez sandbar, jakby to była spłuczka w toalecie".
Kiedy w piaszczystej łasze pojawia się przerwa, prądy przybrzeżne kierują się w stronę morza. Gdy przechodzą przez przerwę, stają się niezwykle silne. To jest prąd rozrywający. Może płynąć tak szybko jak 5 mph - szybciej niż pływak olimpijski i silniej niż najsilniejszy człowiek na ziemi. W przeciwieństwie do powszechnego przekonania, osoba złapana w rip current nie zostaje wciągnięta pod wodę. I nie popłynie do Francji - prąd rozrywający rozprasza się tuż za falochronami. Ale nadal jest zabójczy.
Ponad osiem na dziesięć utonięć na plaży i akcji ratowniczych jest spowodowanych prądami rwącymi, mówi Richard E. Gould, dyrektor parków w Santa Clarita, Calif. i krajowy koordynator statystyk dla U.S. Lifesaving Association.
"Kiedy jesteś na plaży, prądy rozrywające są najważniejszą rzeczą, o którą musisz się martwić", mówi Gould lekarzowi. "Jeśli nie ma ratownika, nie jest to bezpieczne. Wszystko, co przeczytałem, sugeruje, że na wybrzeżu Zatoki Florydzkiej jest znaczny problem z prądami rozrywającymi -- ale nie ma ratowników".
Jak na ironię, kiedy spacerujesz po plaży, prądy rozrywające wyglądają bardzo zachęcająco.
"Rip currents tworzą podwodne kanały, których nie byłbyś w stanie zauważyć stojąc na brzegu" - mówi Brewster. "To, co widzisz, to obszar, w którym fale są mniej prawdopodobne, aby złamać tak szybko lub tak gwałtownie. Spacerujesz wzdłuż brzegu i widzisz ten spokojny obszar. Ludzie mają tendencję do przyciągania tych obszarów -- najbardziej niebezpiecznych na plaży."
Sandee's Story
Sandee dowiedziała się później, że to, co się stało, było nie mniej powszechne niż tragiczne. Ryan i jego deska wpadli w silny prąd przybrzeżny. Zawołał ojca o pomoc. Larry podążał wzdłuż brzegu, próbując sprowadzić Ryana na brzeg. Nie udało mu się.
"Więc Larry zanurkował i to był ostatni raz, kiedy ktoś go widział" - mówi Sandee. "Larry musiał tęsknić za Ryanem i szukał go aż do wyczerpania. Ten człowiek, który był na brzegu - Ken Brindley - i kilku innych mężczyzn próbowało pomóc Larry'emu. Inny mężczyzna dopadł Ryana i bezpiecznie wypchnął go na brzeg. Ken wciąż wypływał -- musiał iść za Larrym. "
Walcząc z prądem, gdy szukał Larry'ego w głębszej wodzie, Brindley sam utonął.
To częsty scenariusz, mówi Peter Wernicki, MD, doradca medyczny amerykańskich i światowych stowarzyszeń ratowniczych.
"Często nie jest to pierwsza osoba złapana w prądzie rozrywającym, ale druga lub trzecia, która tonie", Wernicki mówi lekarzowi. "Dziecko, które może być nieco bardziej wyporne, często wychodzi OK. Ale tata, który ładuje się w prawo, jest tym, który często ulega. Myślę, że zasadniczo jest to kwestia wyczerpania. Ludzie walczą, walczą i walczą, aż zaczynają połykać wodę i po prostu schodzą poniżej fal."
Jak przetrwać prąd rozrywający
Mimo że prądy morskie są śmiertelnie niebezpieczne, nie jest trudno je przetrwać, jeśli zachowasz spokój i wiesz, co robić.
"Aby się wydostać, po prostu nadepnij na wodę i pozwól, aby prąd rozrywający przeniósł cię na zewnątrz -- mają tendencję do rozpraszania się poza łamiącym się surfem", mówi Brewster. "Wtedy możesz czekać na pomoc lub pływać wokół prądu falowania i z powrotem do brzegu. Ale niewiele osób ma na tyle spokoju, żeby to zrobić. Większość tonie, bo płynie pod prąd i się męczy".
Dla większości ludzi Brewster zaleca więc pływanie równolegle do brzegu. Nie trzeba być bardzo silnym pływakiem, aby to zrobić. Prądy rozrywające nie są dokładnie wąskie, ale są skoncentrowane w jednym miejscu. W krótkim czasie większość pływaków powinna znaleźć się poza prądem i zdołać wrócić do brzegu.
Czasami prąd morski jest ukośny w stosunku do brzegu. Jeśli próbujesz płynąć równolegle do brzegu, ale nie robisz żadnych postępów, Brewster mówi, odwróć się i płyń równolegle do brzegu w przeciwnym kierunku. To załatwi sprawę.
Jak uratować kogoś, kto został złapany przez prądy morskie
Brewster dosłownie stworzył książkę o ratowaniu życia na otwartych wodach - jego tekst jest używany na całym świecie. Oto jego rady, jak uratować kogoś złapanego przez rwący prąd:
-
Rzuć coś, co unosi się na wodzie w kierunku osoby, która ma kłopoty. Ratownicy używają boi ratunkowej. Kolejnym wyborem będzie kamizelka ratunkowa lub inne zatwierdzone urządzenie ratunkowe. Jeśli żadne nie jest dostępne, spróbuj czegoś wypornego. Brewster sugeruje podrzucenie szczelnie zamkniętej, wodoszczelnej lodówki, jeśli nic innego nie jest dostępne.
-
Podrzuć linę do ofiary. Nie jest to tak dobre jak coś, co pływa, ponieważ osoba spanikowana może nie widzieć - lub nie być w stanie dosięgnąć - śliskiej liny.
-
Wspieraj ofiarę. Krzycz głośno, tak aby było Cię słychać ponad falą. Postaraj się, aby ofiara zachowała spokój. Wyjaśnij, co się dzieje. Nalegaj, aby NIE walczył w kierunku brzegu, ale płynął lub brodził równolegle do brzegu.
-
Nie wchodź do wody, jeśli nie jesteś spokojnym, pewnym siebie, wytrawnym pływakiem. Nawet w takiej sytuacji jest to BARDZO niebezpieczny wybór. "Czy wejść na ratunek jest bardzo osobistą decyzją opartą na twoich umiejętnościach i zrozumieniu prądów rozrywających", mówi Brewster. "Rzeczywistość jest taka, że wiele osób w próbach ratunkowych robi to każdego roku. Nie ma żadnej wartości w tym, że dwie osoby utoną podczas próby ratowania".
-
Jeśli rozumiesz prądy rozrywające i jesteś silnym pływakiem, możesz zdecydować się na wejście do wody. Najlepiej mieć coś, co pływa i czego można się trzymać. Jeśli nie, para płetw może znacznie ułatwić pływanie. NIE NAWIĄZUJ KONTAKTU FIZYCZNEGO Z POSZKODOWANYM. Spanikowana osoba wciągnie ratownika pod wodę. "Najgorszy scenariusz - coś, czego ratownicy unikają jak zarazy - to kontakt fizyczny z ofiarą" - mówi Brewster. Płyń dobrze poza zasięgiem ofiary. Jeśli masz urządzenie do utrzymywania się na powierzchni wody, takie jak boogie board lub rura ratunkowa, poproś ofiarę, aby złapała się za jedną stronę. Nie pozwól, aby ofiara chwyciła Ciebie. Zachęcaj ofiarę do uspokojenia się i podążania za Tobą podczas płynięcia równolegle do brzegu.
-
Formowanie ludzkiego łańcucha, aby dotrzeć do ofiary NIE działa, mówi Brewster. Ludzie na końcu łańcucha będą w niebezpieczeństwie -- a jeśli łańcuch pęknie, kilka kolejnych osób będzie miało kłopoty.
Dolna linia: Potrzebni ratownicy
Każdego dnia tonie około 12 Amerykanów. Jednak na plażach chronionych przez ratowników prawdopodobieństwo utonięcia wynosi jeden na 16 milionów, według U.S. Lifeguard Association. Jest to pięć razy bezpieczniejsze niż na plażach niechronionych.
Niestety, w dzisiejszych czasach cięć w usługach rządowych, coraz mniej plaż zatrudnia wyszkolonych ratowników.
"Jednym z czynników, który jest najbardziej tragiczny w przypadku zgonów spowodowanych przez prądy morskie jest to, że nie wydarzyłyby się one, gdyby byli ratownicy" - mówi Wernicki.
"Myślę, że duża liczba osób, które chodzą na plażę, pochodzi z głębi lądu. Nie są dobrymi pływakami; nie są zaznajomieni z prądami oceanicznymi. Nie mają pojęcia, co zrobić w sytuacji awaryjnej. Myślę, że są zwabiani na niezabezpieczone plaże. 'Przyjdź na naszą plażę, jest czysta' - mówią. Ale może gdyby byli lepiej poinformowani, wybraliby plaże z ratownikami."
Sandee LaMotte jest wściekła. Pracuje nad tym, aby gminy na Florydzie uchwaliły "Prawo Larry'ego" -- wymagające ratowników na wszystkich publicznych plażach.
"Obecny brak ochrony to po prostu bezduszne lekceważenie ludzkiego życia" - mówi. "To musi się zmienić".
Brewster od lat pracuje nad tym, aby gminy na wybrzeżu zatoki Florydy ustanowiły ratowników. W zeszłym tygodniu burmistrz i szef straży pożarnej w Destin, Floryda, rozmawiał z nim o ustanowieniu służby ratowniczej. Większość innych społeczności północno-zachodniej Florydy, jak mówi, nie była tak chętna do współpracy.
"To jest mój osobisty osąd, że te społeczności nie zmienią się, dopóki nie zostaną do tego zmuszone, zawstydzone - co wymagałoby wiele - lub dopóki nie poczują się ekonomicznie zmuszone do tego", mówi Brewster.