Częściowe stopienie się reaktora jądrowego w pobliżu Los Angeles w 1959 roku, które przez dziesięciolecia było ukrywane, miało katastrofalne skutki dla rodzin mieszkających w pobliżu.
Rzadkie nowotwory dziecięce utrzymują się 63 lata po awarii jądrowej
Neil Osterweil
11 marca 2022 r. -- Czarnobyl. Fukushima. Three Mile Island.
Świat zna te nazwy aż za dobrze z powodu wypadków, do których tam doszło: całkowitego lub częściowego stopienia się reaktorów jądrowych, które uwolniły do powietrza, gleby i wody ogromne ilości promieniowania powodującego raka.
Laboratorium Santa Susana Field Lab (SSFL) jest znacznie mniej znane, ale nie mniej niesławne ze względu na to, co wydarzyło się w tym byłym ośrodku testowania silników rakietowych i energii jądrowej, położonym zaledwie 28 mil na północny zachód od centrum Los Angeles.
W lipcu 1959 r. doszło do wypadku z udziałem jednego z 10 eksperymentalnych reaktorów jądrowych w SSFL.
uwolnił chmurę szkodliwego promieniowania i toksycznych chemikaliów nad okolicą, w tym Simi Valley, San Gabriel Valley, Chatsworth i Canoga Park. Mały reaktor nie posiadał zbiornika bezpieczeństwa.
W wyniku tego wypadku doszło do uwolnienia radioaktywnego jodu, którego ilość szacuje się na 250 razy większą niż w przypadku częściowego stopienia się reaktora, do którego doszło dwadzieścia lat później w Three Mile Island, znacznie większym reaktorze komercyjnym wyposażonym w zbiornik bezpieczeństwa.
Sześć dekad później setki potencjalnie rakotwórczych substancji chemicznych pozostały w otaczającym środowisku. A u miejscowych dzieci diagnozuje się rzadkie nowotwory w tempie znacznie przekraczającym przewidywania ekspertów.
Trwające dziesiątki lat tuszowanie sprawy
W 1959 r. opinia publiczna nie wiedziała nic o tym, co wydarzyło się w tym miejscu.
Według Johna Pace'a, ówczesnego pracownika SSFL, wypadek został zatuszowany. Pace opowiedział o tym w filmie dokumentalnym In the Dark of the Valley, który został wyemitowany po raz pierwszy w listopadzie 2021 roku na kanale MSNBC.
Daniel Hirsch, były dyrektor Programu Polityki Środowiskowej i Nuklearnej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz, a obecnie prezes Committee to Bridge the Gap, organizacji pozarządowej zajmującej się polityką nuklearną, twierdzi, że wypadek w SSFL był ukrywany przez dwie dekady.
Studenci pracujący ze mną podczas studiów na UCLA w 1979 r. odkryli raporty Komisji Energii Atomowej z Atomics International - powiedział w wywiadzie. Musieliśmy zamówić te dokumenty w bibliotece inżynierskiej UCLA. Kiedy je otrzymaliśmy, otworzyliśmy je i zobaczyliśmy rozkładane zdjęcia prętów paliwowych. Po rozłożeniu zdjęć zobaczyliśmy na jednym z nich strzałkę z napisem "pęknięcia wzdłużne", na innym strzałki pokazujące inne rodzaje pęknięć, a na jeszcze innym strzałkę z napisem "stopiony kleks".
Hirsch i jego studenci odkryli, że w SSFL doszło do innych wypadków, w tym do wycieku plutonu z systemu produkcji paliwa, pożarów w gorącym laboratorium, gdzie przetwarzano napromieniowane paliwo jądrowe z całych Stanów Zjednoczonych, a także do spalania na wolnym powietrzu odpadów radioaktywnych i toksycznych chemikaliów.
Według organizacji Committee to Bridge the Gap, kiedy teren SSFL o powierzchni 2800 akrów był zagospodarowywany pod nazwą Rocketdyne przez producenta samolotów North American Aviation, obszar ten był słabo zaludniony, a na jego wzgórzach i w dolinach pasło się prawie tyle samo zwierząt, co ludzi.
North American Aviation stało się później częścią Rockwell International, która z kolei w 1996 roku sprzedała swoje jednostki biznesowe zajmujące się przemysłem lotniczym i obronnym firmie Boeing Company. Boeing, obecnie odpowiedzialny za teren i prace porządkowe, robi wszystko, co w jego mocy, aby uchylić się od odpowiedzialności lub ją zmniejszyć - twierdzą Hirsch i inni krytycy.
Rodzice przeciwko SSFL
Obecnie ponad 150 000 osób mieszka w promieniu 5 mil od SSFL, a ponad pół miliona w promieniu 10 mil.
Melissa Bumstead jest jedną z tych mieszkanek. Wraz z rodziną mieszka w odległości 3,7 mili od zakładu w Santa Susana. Kiedy w 2014 roku u jej małej Grace zdiagnozowano rzadką odmianę białaczki, lekarze powiedzieli Bumstead, że nie ma żadnych znanych powiązań między rakiem jej córki a skażeniem środowiska.
Jednak podczas leczenia Grace w Childrens Hospital Los Angeles jej matka zaczęła spotykać się z innymi rodzicami, którzy mieszkali w pobliżu i mieli dzieci zmagające się z równie rzadkimi nowotworami.
Lauren Hammersley, u której córki Hazel w wieku 2 lat zdiagnozowano rzadki nowotwór mózgu zwany neuroblastomą, mieszkała około 10 mil od Bumstead, po drugiej stronie góry i nieco ponad 4 mile od SSFL.
Tylko na swojej ulicy Bumstead odkryła trzy przypadki raka dziecięcego, w tym dwoje dzieci z sąsiednich domów, u których wykryto ten sam rzadki guz mózgu, co u Hazel Hammersley.
Jak powiedziała Bumstead stacji KCRW w Los Angeles w 2021 roku, "Zaczęłam panikować, bo wiedziałam, że rak u dzieci występuje niezwykle rzadko. Każdego roku na 72 miliony dzieci w Ameryce odnotowuje się tylko 15 000 nowych zachorowań. Wiedzieliśmy więc, że znając swoich sąsiadów, zwłaszcza w szpitalu o międzynarodowej renomie, takim jak Childrens Hospital Los Angeles, coś jest nie w porządku".
Po nawrocie nowotworu Hazel zmarła w 2018 r., kilka miesięcy po swoich siódmych urodzinach.
Klastry nowotworowe
Mając nadzieję, że uda się zrozumieć, dlaczego ich dzieci tak często chorują, Bumstead i inni rodzice utworzyli grupę na Facebooku. Wykreślili swoje domy na Google Maps i okazało się, że wszyscy mieszkali w odległości około 10 mil od siebie. Dopiero po roku zorientowali się, że zakład SSFL znajduje się w centrum tego okręgu.
Po uświadomieniu sobie, że bliskość SSFL może być ich wspólnym mianownikiem, Bumstead i rodzice z jej grupy zaczęli stopniowo układać historię, łącząc nietypowe lub niewyjaśnione choroby w swoich rodzinach z potencjalnym narażeniem na promieniowanie lub toksyczne substancje chemiczne z laboratorium.
Przekonało mnie to, że jest to poważny problem, kiedy dowiedziałam się o badaniach epidemiologicznych przeprowadzonych przez dr Hala Morgensterna, które wykazały, że mieszkańcy mieszkający w promieniu 2 mil od laboratorium Santa Susana Field Lab mają o 60% wyższy wskaźnik zachorowalności na raka i że u ponad 1500 pracowników laboratorium Santa Susana Field Lab zdiagnozowano raka" - powiedziała KCRW.
W 2015 r. Bumstead i inni rodzice założyli organizację Parents Against Santa Susana Field Lab, aby pociągnąć właściciela terenu SSFL, firmę Boeing, do odpowiedzialności za skażenie radiologiczne i toksyczne oraz aby zapewnić oczyszczenie terenu i okolic przez Boeinga. Grupa dąży do zmniejszenia, w możliwie największym stopniu, liczby rodzin w okolicy, które muszą usłyszeć słowa: "Twoje dziecko ma raka".
Już nie tak rzadki
Morgenstern, obecnie emerytowany pracownik Uniwersytetu Michigan, odmówił udzielenia wywiadu na potrzeby tego artykułu. Jednak jak wynika z raportu przedstawionego przez niego i jego kolegów w 2007 roku Agencji ds. Substancji Toksycznych i Rejestru Chorób CDC, istniały silne oznaki związku między skażeniem terenu a rakiem.
Badacze porównali zachorowalność na raka wśród osób dorosłych mieszkających w odległości 2 mil i 2-5 mil od SSFL z zachorowalnością wśród osób dorosłych mieszkających w odległości ponad 5 mil, w hrabstwach Ventura i Los Angeles. Stwierdzili, że w latach 1988-1995 mieszkańcy mieszkający w odległości 2 mil od SSFL mieli o 60% wyższy wskaźnik zachorowań na nowotwory niż grupa kontrolna. Należały do nich nowotwory tarczycy, jamy ustnej i nosowej, gardła, krtani, przełyku i pęcherza moczowego, a także nowotwory krwi, takie jak białaczka, chłoniak i szpiczak mnogi.
W oddzielnych badaniach naukowcy stwierdzili wyższe wskaźniki zachorowań na niektóre nowotwory wśród pracowników SSFL, którzy byli narażeni na promieniowanie i hydrazynę, substancję chemiczną wchodzącą w skład paliwa rakietowego.
W wywiadzie Saro Armenian, hematolog-onkolog dziecięcy, który nie brał udziału w badaniach, powiedział, że 60% wzrost zachorowalności na raka, co przekłada się na 1,6-krotny wzrost ryzyka, wymaga dalszych badań.
W badaniach epidemiologicznych 1,6-krotny wzrost ryzyka jest rzeczywiście dość silnym sygnałem, ponieważ zazwyczaj sygnały, które otrzymujemy, to około 1,1- do 1,2-krotny wzrost ryzyka, zauważył Armenian, specjalista w dziedzinie przeżywalności i wyników leczenia nowotworów dziecięcych w City of Hope National Medical Center w Duarte, CA.
Jednak Thomas Mack, MD, MPH, były dyrektor Los Angeles County Cancer Surveillance Program, twierdzi, że nie ma wystarczających dowodów na istnienie bezpośredniego związku między wypadkiem reaktora w 1959 r. a występującymi ostatnio nowotworami. Dr Mack jest obecnie profesorem medycyny prewencyjnej i patologii w Keck School of Medicine na Uniwersytecie Południowej Kalifornii w Los Angeles.
Przynajmniej 100 razy oceniałem obawy dotyczące lokalnego nadmiaru zachorowań na raka, zazwyczaj od mieszkańców hrabstwa, ale przez pewien czas reprezentowałem CDC i kalifornijski rejestr nowotworów - powiedział Mack w odpowiedzi na przesłaną pocztą elektroniczną prośbę o komentarz.
Do tej pory nie widziałem żadnych dowodów na to, że rakotwórcze radionukleotydy lub chemiczne substancje rakotwórcze z Santa Susana zostały znalezione w jakiejkolwiek znaczącej ilości w jakiejkolwiek pobliskiej społeczności, ale jeśli ktoś ma takie dowody, które stanowiłyby dowód, wymaga to odpowiedzi, dodał Mack.
Boeing i Kalifornia
Boeing twierdzi jednak, że problemy występujące w SSFL nie są odpowiedzialne za wysokie wskaźniki zachorowań na raka wśród dzieci w tej społeczności.
W kwietniu 2007 roku, w oświadczeniu sprzeciwiającym się projektowi ustawy złożonemu w Legislaturze Stanu Kalifornia, który zmusiłby Boeinga do zapłacenia za oczyszczenie terenu SSFL, firma stwierdziła, że w przeciwieństwie do oskarżeń wysuwanych przeciwko The Boeing Company, które fałszywie twierdzą, że wskaźniki zachorowań na raka w społecznościach otaczających SSFL są wyższe, ostatnie badania przeprowadzone przez University of Michigan School of Public Health wykazały coś zupełnie przeciwnego.
Ale jak napisał Morgenstern w 2007 roku do kalifornijskiego senatora Joe Simitiana, ówczesnego przewodniczącego Komisji Jakości Środowiska: W latach 1996-2002 stwierdziliśmy, że wskaźnik zachorowalności na raka tarczycy był o ponad 60% wyższy wśród mieszkańców mieszkających w promieniu 2 mil od SSFL niż wśród mieszkańców mieszkających w odległości ponad 5 mil od SSFL. Wielkość i spójność wyników badań nad tarczycą w obu okresach jest szczególnie prowokująca ze względu na dowody z innych badań łączących raka tarczycy z narażeniem środowiskowym pochodzącym z SSFL i występującym w okolicznych społecznościach.
Boeing postanowił zignorować wyniki i skupił się na metodach zastosowanych w badaniu, w którym autorzy przyznali, że mierzyli odległość od zakładu, a nie narażenie środowiskowe, a zatem nie mogli jednoznacznie powiązać nadmiaru zachorowań na raka z narażeniem pochodzącym z SSFL.
Morgenstern podkreślił jednak wnioski płynące z raportu: Pomimo ograniczeń metodologicznych tego badania, wyniki sugerują, że w pobliżu SSFL mogą występować podwyższone wskaźniki zachorowalności na niektóre nowotwory, które we wcześniejszych badaniach zostały powiązane z substancjami niebezpiecznymi stosowanymi w Rocketdyne, z których część zaobserwowano lub przewiduje się, że występuje poza terenem zakładu.
Niepowodzenia w oczyszczaniu
W 2008 roku uchwalono ustawę określającą standardy oczyszczania terenu. Ustawa ta została jednak unieważniona w 2014 roku po zaskarżeniu jej przez Boeinga.
Energii oraz Kalifornijskim Departamentem Kontroli Substancji Toksycznych (DTSC), który wymagał oczyszczenia SSFL zgodnie z dużo mniej rygorystycznymi standardami.
W zeszłym roku Boeing i DTSC rozpoczęły poufne, niewiążące uzgodnienia dotyczące nakazu z 2007 roku, jak podają Rodzice Przeciwko SSFL.
Wśród zanieczyszczeń zalegających na terenie zakładu znajdują się cząsteczki radioaktywne, związki chemiczne, metale ciężkie i zanieczyszczona woda.
W rzeczywistości na terenie zakładu znaleziono ponad 300 niebezpiecznych zanieczyszczeń, a oni odmawiają jego oczyszczenia - mówi Hirsch. Ta firma uwalnia duże ilości substancji rakotwórczych i być może znaczna liczba ludzi zachoruje na raka, a firma nie idzie do więzienia. Dostaje więcej kontraktów federalnych".
Uwaga redaktora: Artykuł został zaktualizowany o wywiad z Thomasem Mackiem, MD, MPH, byłym dyrektorem Los Angeles County Cancer Surveillance Program, który twierdzi, że nie ma wystarczających dowodów na bezpośredni związek między awarią reaktora w 1959 roku a ostatnimi zachorowaniami na nowotwory.